poniedziałek, 24 marca 2014

Dupa.

Jestem w Trójmieście, jeżeli Ktoś ma chęć na zabawę ze mną to bardzo proszę- o dostosowanie się pod mój plan, nie na odwrót. Dość mam już psioczenia, że jestem a nie chcę gdzieś dojechać. 
Przyjechałam ponad 300 km żeby się tutaj dostać i wolałabym żeby zostało to uszanowane. Nie mam sił biegać i latać po całym Trójmieście żeby napić się z kimś przysłowiowego piwa. Chętnie- ale to Ty do mnie dojedź, ja jestem zmęczona. Umówmy się bliżej mojego miejsca zatrzymania a nie pod Twoim domem. Wydawało mi się, że to oczywiste, jednak okazuje się, że nie do końca.
Nie to nie. Ja jestem i mam chęć na zabawę. Ale mam psa i nie mam sił. Rachunek raczej prosty, prawda?


sobota, 22 marca 2014

Ewunia dupunia.

Aronio, Ty Ironio !
Z dużą przyjemnością sięgam ostatnio po białe wino. Tak jak w zeszłym roku praktycznie w ogóle nie piłam, tak w tym mogłabym nie robić nic innego!
Rok 2013 był niezwykle owocnym dla mnie rokiem ze względu na pracę, rozwój osobisty, fajne znajomości, dbanie o siebie i wiele innych, zaś 2014 zapowiada się pod każdym z ww. względów rokiem conjamniej średnim, żeby nie napisać straconym :D
Z drugiej strony co stracone, tego nie ma, więc nie jest tak źle!
Dziewczyno, weź się za siebie, bo obrastasz kurzem!!
foto Akpa, Warszawa


czwartek, 20 marca 2014

od jutra.

Od jutra postanawiam żyć.
Przestać się opychać i pękać w szwach.

Zakładam ciężkie, granatowo czarne cienie na powieki i wychodzę z Buką aka Bogdanem do Parku Sołackiego.
Biorę kawałek chleba i idziemy karmić gołębie.
Miłego dnia.


środa, 19 marca 2014

nie chcę i nie muszę.

Czasami mam ochotę być i bywać.
Zdarza się, że nie chcę widzieć nikogo spoza grona moich najbliższych przyjaciół.
Obecnie chcę spędzać czas tylko ze sobą. Chociaż i to dla mnie za wiele.
Jest mi za tłoczno nawet kiedy jedynym moim towarzystwem jestem ja. Skoro nie mogę wytrzymać natłoku osób, kiedy mam do czynienia tylko ze sobą, to jakim cudem miałabym zdzierżyć jeszcze kogoś?
Muszę odpocząć od świata.
Chociaż mam wrażenie, że długo już od niego odpoczywam.
Może w samotności czuję się najbardziej komfortowo?
Lubię ludzi, czuję się wśród nich bezpiecznie, ale póki co lubię ich kiedy są na odległość 50metrów. Chcę ich widzieć, jak migają wokół mnie, przeplatają się ze sobą, ale nie chcę z nimi rozmawiać, uśmiechać się do nich, kiwać głową udając zainteresowanie ich monologami (bo na dialogi obecnie mnie nie stać).
Nawet pod czas spaceru z Buką, kiedy zagaduje mnie inny właściciel psów- zwyczajne pogawędki- czuję złość i zdenerwowanie. Wczoraj sąsiad coś ode mnie chciał- zerkałam nerwowo na boki i modliłm się do Boga żeby jak najszybciej dał mi spokój. Ku mojej rozpaczy- zdawał się nie zauważać moich sygnałów pt. "DAJ MI SPOKÓJ!!" i cały czas przeciągał rozmowę na siłę. Ależ mnie to denerwowało!
Czy muszę wrócić do ludzi?
Nie wiem, wiem, że nie chcę i narazie nie wracam. Chociaż jeszcze do weekendu daję sobie czas.
SOBIE.



.

Mnogość możliwości, wyborów doprowadziła do tego, że jestem wiecznie niezadowolona z tego co mam, chcę więcej, lepiej, żyję w przeświadczeniu, że marnuję czas bo powinnam być gdzie indziej i z kim innym. Jednocześnie, kiedy tylko znajduję się w tym innym miejscu z tymi innymi osobami uczucie to na nowo wraca i karze mi cierpieć i szukać nowych form, które teoretycznie miałyby mnie już na pewno uszczęśliwić. W praktyce jest jednak tak, że wcale mnie nie uszczęśliwiają. Wręcz przeciwnie. Dowiaduję się, że znowu jest źle, że znowu przyszło mi odczuwać niedosyt i niezadowolenie. Nie tylko z moich wyborów ale przede wszystkim z samej siebie. Czuję wieczny głód, którego nie jest w stanie zaspokoić najlepsza i największa czekolada. Mogę co najwyżej chwilowo się przejść i zwymiotować. Ale wtedy trzeba rozmasować brzuch i na nowo szukać czegoś co mnie wypełni aż po same brzegi.
Za dużo wszystkiego, za często słyszę zapewnianie o mojej wspaniałości, wyjątkowości. Doprowadziło to do tego, że mam nasrne w głowie i uważam siebie za Bóg wie kogo. Z drugiej strony, gdzieś pod przykrywką tych pozorów kryję się wiecznie niezadowolona z siebie, zakompleksiona mała osóbka, które pragnie tylko tego, żeby nikt nic od niej nie wymagał, nie oceniał jej i dał jej najzwyczajniej w świecie spokój. Moją słabą, delikatną i samotną stronę zakrywam wiecznie uśmiechniętą twarzą z mocno wymalowanymi oczami. Ileż to razy słyszałam: "jak ty to robisz, że całyyyy czas się uśmiechasz?!", "ZAWSZE jesteś taka wesoła!", "czy ty nigdy nie masz problemów?! Podziwiam i zazdroszczę!!". Otóż mam, ja jestem moim problemem, jednym, wielkim problemo- żartem. A uśmiecham się bo tak jest łatwiej, nikt nie pyta 'co sie stało?? ojeeejeejejejej'. Gówno. Nic się nie stało. Mam nasrne w głowie, to się stało.

zdjęcie z backstaga. teledysk Słonia i PiH


wtorek, 18 marca 2014

:)

Ostatni tydzień przyniósł mojej rodzinie wiele smutków i trosk. Ale po to właśnie siebie mamy żeby się wspierać w ciężkich chwilach i po prostu przy sobie być.
Dobrze jest być zwierzęciem stadnym, które ma u kogo ukoić swoje bóle i zabić lęki. Dobrze jest mieć stado. Moje jest nad wyraz cudowne. Mądre, szlachetne, dobre i piękne.
Jestem dumna z możliwości bycia rozumnym człowiekiem. Perspektywy jakie daje mi mózg, umiejętność logicznego myślenia, kreacji- są najcenniejszym co mogłam dostać. Pieniądze w obliczu umiejętności myślenia są niczym. Dwie zdrowe ręce i nogi to dar, za który dziękuję Siłą Wyższym każdego dnia, kiedy dostaję możliwość otwarcia na nowo oczu.
Kocham życie i w pełni akceptuję moje porażki i przykrości jakie czasami stają na mojej drodze. Nie ma możliwości przejścia życia bez smutków- są wpisane w nasze codzienne dni, te mniejsze jak i te większe. Smutek jest naturalny, wypieranie go nigdy nie prowadzi do niczego dobrego.
I w końcu- tylko akceptując i umiejąc się smucić z godnością, będziemy umieli przyjmować prawdziwe szczęście i po prostu się cieszyć.
Mam najwspanialszą rodzinę na świecie i w bonusie dostałam także wspaniałych przyjaciół.
Doprawdy, zaczynam być przekonana, że jestem wyjątkową osobą, która napotyka na swojej drodze drogocenne dary.
:)

wtorek, 4 marca 2014

Było i poszło.

Znacie to uczucie, kiedy czujecie się obco we własnym ciele, nie rozpoznajecie swojego odbicia w lustrze, słowem.. Nie wiecie kim jesteście?

Pogubiłam się w tym wszystkim.
Nie wiem już po co cały ten zamęt, jaki jest w nim sens. Jedyne co wiem, to to, że się kręci, że wiruje, że wypada z własnej orbity...
Kilka dni temu, zgubiłam się późną porą z Tomkiem na drodze. Właściwie lepszym określeniem będzie 'zagubiłam się'.
 Na początku chcieliśmy skręcić jak najszybciej i trafić na drogę powrotną do domu. Ale szybko zrozumieliśmy, że tak miało być.
Jechaliśmy długo przed siebie, niewiele się odzywając, a mimo wszystko byliśmy zadowoleni i wolni jak... nie pamiętam kiedy ostatnio.
Jedyną rzeczą, którą miałam wówczas w głowie (oprócz błogiego spokoju) było malutkie, maleńskie pytanie: PO CO JA TO WSZYSTKO ROBIĘ?
Przecież to nie jestem ja.
Nie chcę zabiegać o hiper wysokie wynagrodzenie. Nie chcę nosić modnych, drogich garsonek. Nie chcę bywać na eventach dla vipów. Nie chcę używać kosmetyków Diora.
Chcę być od tego wszystkiego wolna. Chcę się uśmiechać. Biegać boso po trawie. Spędzać czas w otoczeniu zwierząt. Jeść jabłka prosto z drzewa.
Nie są to rzeczy, o których 'tylko słyszałam' i marzę o nich bo są mi nieznane.
Wychowałam się tak. Znam to i tym mocniej cierpię, że obecnie tak nie żyję.
Bo to BYŁO życie. A teraz już NIE JEST.
Chcę wrócić do tego co miałam a co odeszło.


poniedziałek, 3 marca 2014

Niezadowolenie na plus.

Mamy ogromny wybór: otaczają nas kolory, faktury, dźwięki, zapachy. Nie jesteśmy w stanie w tym całym ogromie zdecydować. O to właśnie chodzi. 
Mamy się wahać, czuć niedosyt, zastanawiać się, czy aby na pewno wybraliśmy dobrze (przecież na półce były jeszcze cztery produkty, nad którymi się zastanawialiśmy! trzeba było decydować się jednak na coś innego, bo TO TO nie spełnia w 100% naszych zapotrzebowań, a TYLKO w 94%!, trzeba następnym razem wybrać coś INNEGO!) i tak w kółko i w kółko... 
I właśnie o to chodzi! Mamy czuć niedosyt! Mamy sięgać po inne produkty (najlepiej tej samej marki, tylko tzw. UDOSKONALONE, NOWE, Z LEPSZĄ RECEPTURĄ SPECJALNIE DLA CIEBIE!) Nie możemy przestać kupować.
 Mamy jeść jak świnie, wszystko co znajduję się w zasięgu naszego wzroku. Wydaje nam się, że mamy wybór- na etykiecie rozpisano dla nas skład produktów. Ale to także po to, żebyśmy bardziej się wahali. Porównywali etykiety. Mnogość wyborów ma doprowadzić do naszego wiecznego niezadowolenia i poszukiwania 'idealności' aż do zasranej śmierci.. Co oczywiście jest niemożliwym, a nawet gdyby było- producenci nie dopuszczą do tego, żeby taka rzecz pojawiła się na rynku. Będą wokół niej krążyli, obiecywali, że właśnie trzymamy ją w dłoniach, ale nie pozwolą żebyśmy przestali być niezadowoleni. Bo klient niezadowolony to najlepszy klient.