niedziela, 27 lipca 2014

clubowelove.

Jestem od kilku dni (i aż do wtorku wieczór) we Wrocławiu czyli w Mieście Aniołów.
Przyjechałam tutaj przy okazji pracy, ale oczywiście łącze przyjemne z pożytecznym- spotykam się ze znajomymi, z którymi bardzo miło spędzam czas:)
Wczorajszy clubbing to było zdecydowanie to czego mi od dawna brakowało (nie wiedziałam o tym aż do wczoraj kiedy to zaczęliśmy szwendać się po imprezowniach), żałuję tylko tego, że musieliśmy dosyć wcześnie wracać- większość towarzystwa biegła dzisiaj rano do pracy:)
Poznań już za mną tęskni, ja za nim oczywiście także, ale nie narzekam, że muszę zostać tutaj jeszcze dwa dni.
Dzisiaj szykuje się przyjemny wieczór:D





środa, 23 lipca 2014

JOLIŚ.

Wczorajszy dzień był szalony! Najpierw razem z Jolą bawiłam się na planie teledysku- woziłysmy się limuzyną po mieście w czerni i z szampanem w dłoni (Bogowie, mam dość;p), później chwila wytchnienia na przygotowaniado sesji dla Szmat (bardzo ciekawy projekt Mai, która przepięknie śpiewa a ostatnio zajęła się projektowaniem wyjątkowych ciuszków- chciałabym już teraz wrzuciś backstaga, ale mam zakaz- wrzucę później już obrobione, gotowe zdjęcia) a po przygotowaniach- sama sesja. Przeuroczy ludzie, piękne stylizacje, makeupy i fryzury. Czułam się jak Alicja w Krainie Czarów.

Lubię kiedy coś się dzieje.

Jutro wyjeżdżam do Wrocławia gdzie spędzę prawie tydzień- mam trzy fajne projekty do zrealizowania w Mieście Aniołów, liczę też na zabawę z moimi wrocławskimi znajomymi.

Wrocław, to po Poznaniu moje ukochane miasto.
Architektura, kultura, ludzie- mój klimat. Jeżeli musiałabym wybyć z Poznania to na pewno skierowałabym się do MA. Póki co nie muszę ale nic nie wykluczam. Jestem nomadem, co nie dziwne- żyjemy w czasach bezdomności na życzenie, świat to globalna wioska- wszystkie drzwi stoją przed nami szeroko otwarte.

Ja i Jola, z rąsi:



poniedziałek, 21 lipca 2014

smacznego!

Jeżeli chcesz kogoś opluć, zjeść i wyrzygać, najpierw zastanów się:

-czy warto jeść coś co się wcześniej opluło?

-czy warto wyrzygiwać coś co się zjadło?

Wypad do S. to było zdecydowanie to czego potrzebowałam. Szkoda, że na tak krótko (a nie na zawsze...) Nie mam jednak prawa narzekać.
Goście powoli się rozjeżdżają... Artur wczoraj wyruszły do Nysy... Piotr dzisiaj wraca do Wrocławia, Jola z małą Chałwą już w czwartek do Anglii...
Na szczęście nie zostanę sama, jednak wiem, że niektórzy z moich Przyjaciół owszem, nie będą mieli z kim spędzać czasu i to mnie bardzo smuci i martwi.
Marzę o stworzeniu komuny, w której gnieździłabym się razem z najbliższymi mi osobami, dzielilibyśmy się wszystkimi dobrami, pomagali sobie ze wszystkim a każdą wolną od 'pracy' chwilę poświęcalibyśmy na przyjemne rzeczy- czytanie, tworzenie sztuki, zabawy z dziatwą, zwierzyną i oczywiście- wielogodzinne dyskusje przy ognisku.
OCH. I nie żartuję, to moje największe Marzenie.




czwartek, 17 lipca 2014

S.

Jestem w domu rodzinnym pod Poznaniem z moimi Przyjaciółmi. Jest pięknie. Po prostu pięknie!
Niewiele więcej mi potrzeba do szczęścia. Są ludzie, których kocham, jest ładna pogoda, trzy psiury, wódka.
I chyba muszę nauczyć się być bardziej cierpliwa dla dzieci ;p nie mam z nimi zbyt wiele do czynienia i nie zawsze wiem jak się z nimi chociażby bawić. Uczę się, z każdym dniem wychodzi mi to lepiej, ale przyznaję- nie jest to takie proste jak się spodziewałam.
Dzieci są dużo bardziej skomplikowane od dorosłych. Dużo ciężej im coś wytłumaczyć i cały czas trzeba patrzeć im na ręce :D
Ale żyjemy. W naszej małej, rozkosznej komunie.

A w tle leci Zbuntowany Anioł :D haha, czasy moich szczenięcych lat, Ivo w którym tak intensywnie się podkochiwałam, Pablo- patrz jak wyżej i Milagros- której styl z lubością kopiowałam pod koniec podstawówki i w pierwszej klasie gimnazjum :D
Młodość, zajebistość.

Inspiracja:


wtorek, 15 lipca 2014

(NIE)prawdy.

Są takie podstawowe zasady, według których nie żyjąc- utrudniamy sobie w bardzoo głupi sposób  życie na własne życzenie. 
Jeżeli nie chcesz znać odpowiedzi- nie zadawaj pytania!

Jeżeli zadajesz pytane- wysłuchaj odpowiedzi.

Pamiętaj, że każdy medal ma ZAWSZE dwie strony, a zapoznanie się jedynie z jedną i brak chęci poznania drugiej- świadczy o małostkowości i płaskim myśleniu ameby- ciekawie czy Tobie byłoby miło gdyby ktoś z premedytacją ominął Twoją opowieść i prawdę?

Wierząc w coś, należy zapoznać się z jak największą ilością innych poglądów i idei na dany temat TAKŻE tych zgoła przeciwnych z naszym wierzeniem. Trzeba umieć obronić swój pogląd! Poza tym, kiedy przyjdzie ktoś kto obali Twoje myślenie, musisz mieć w co uciec i czym się zająć a nie zostać z niczym jak krowa, która zżarła całą zielenię w zasięgu wzroku!


Ilu ludzi na świecie tyle pojedynczych prawd i żadna z nich nie jest mniej ważna od innej. Każdy ma swoją historię i ma prawo w nią wierzyć. 


:d

Jutro zabawa w moim domu z Jolą, jej córą i być może Arturem. Będzie pięknie. Jedyne czego sobie życzę na ten wyjazd to piękna pogoda. Wszystko inne już jest i tylko czeka :D


Z dedykacją.

Weekend spędziliśmy hen, daleko na ślubie. Warmińsko- mazurskie okazało się być bardzo przyjemnym rejonem naszej cudownej Polszy. Zielono, niebiesko i żółto, tak opisałabym okolice.
Ślub także był przyjemny, a mógł być dużo przyjemniejszy gdyby nie to co zostało niewypowiedziane a poukrywane między słowami. Jestem za stara na takie jegierki, a ten kto nie szanuje siebie na tyle, żeby zamiast dusić i kisić coś w sobie- wypowiedzieć to na głos i mieć święty spokój, klarowną sytuację: nie zasługuje według mnie na szacunek.
Żałuję ludzi, którzy potrafią jedynie pierdolić sami siebie i ewentualnie pod własnym nosem.
Idę dalej, robię krok nad waszymi leżącymi półzwłokami .
Dedykuję Wam moje najnowsze, wiekopomne dzieło:



wtorek, 8 lipca 2014

Bita Śmietana

Jestem jak bita śmietana. Pierwszy kęs przyprawia o dreszcze rozkoszy, kolejny jest jeszcze smaczniejszy, następny sprawia, że można oszaleć z nadmiaru pyszności. Każdy późniejszy jest smaczniejszy. Do czasu. Bardzo szybko, sam nie wiesz kiedy Twój brzuch wypełnia się śmietaną po brzegi a ta zamiast w nim bezpiecznie zostawać i umościć sobie w nim bezpieczne miejsce na stałe, zaczyna się cofać z powrotem do gardła, do ust, chce się wydobyć na zewnątrz. Śmietana zaczyna wypływać ustami, nosem, uszami, oczami. Wszystkie pory na skórze rzygają bitą śmietaną. Przez najbliższy czas nie możesz na nią patrzeć, nawet o niej słuchać, a na samą myśl żeby ponownie jej skosztować cofa Ci się. Ulubiony smakołyk, którego pożeranie niemal przypłaciłeś życiem w kilka sekund staje się znienawidzonym obrzydlistwem.

Bita śmietana doskonale odzwierciedla także to co dzieje się w społeczeństwie. Dajemy się ubić, uformować, przekonani o tym, że nasza nowa forma jest trwalsza, większa, bardziej doskonała. Ale ona jest pusta, wypełniona powietrzem a nie prawdziwą gęstością, siłą. I taki ubity, zakochany w sobie twór bardzo łatwo zjeść, pochłonąć. Zjedzeni nie stajemy się częścią tego kto nas zjadł, nie będziemy żyć z nim i w nim wiecznie. Wysra nas lub wyrzyga i nawet nie zauważy, że odebrał nam tym samym życie. Najlepszym przykładem ubijacza śmietany są korporacje. Ubijają, ubijają, zjadają i wysrywają.

Wczoraj miałam przyjemność popozować do zdjęć ciuszków pewnego (mam nadzieję!) niebawem znanego projektanta. Jak będą, natychmiast się pochwalę :) Poznałam też fantastycznych, utalentowanych młodych ludzi, z którymi żłopałam wódę na schodach w bramie a później w małpim mieszkanku. Śpiewy, tańce, rozbierańce. Kocham życie.




Język nie nadąża za głową.

Tyle rzeczy do opowiedzenia a tak czasu jak i słów brak..
Ostatnio wchodzę na jakiś wyższy/ niższy poziom mojej własnej, wewnętrznej ewolucji- zaczynam rozumieć nowe, zupełnie inne niż dotychczas, abstrakcyjne zjawiska (abstrakcyjne z mojego punktu widzenia, więc z perspektywy kogoś innego mogą to być zjawiska zupełnie nie-abstrakcyjne- wszystko zależne od punktu siedzenia).
W głowie je rozumiem, rozkładam na czynniki pierwsze, ale nie potrafiłę jeszcze o nich mówić, próbowałam- mieszłam się w zeznaniach i przegrywałam walkę z własnymi myślami.
Język nie nadąża za głową. Coś niesamowitego!

Jola, Jolunia, moja wielka miłość, przyjaciółka już od lat szczenięcych. Obecnie Matka.
Spędzamy wiele czasu razem, bo w końcu pojawiła się w Polsce. Nie mam ochoty na nic innego niżeli jeziorkowanie z nią i smażenie dupalonów na ostrym słońcu :D

Pojechałyśmy razem do Wrocławia, gdzie bawiłyśmy się naprawdę przednio w towarzystwie Piotra i Artura. Dobry Boże, dziękuję Ci za takich wspaniałych, lojalnych przyjaciół, których mam już od tak dawna!
Mogę nie mieć co jeść, mogę nie mieć się w co ubrać, ale zawsze mam się do kogo odezwać i z kim pomilczeć. Przy okazji te same osoby nie pozwolą mi chodzić głodną i nagą.
Dziękuję, brak mi słów, które są w stanie wyrazić moją wdzięczność.
Tym gorliwiej dziękuję, kiedy porównuję moich przyjaciół i moje relacje z nimi z tym co się obecnie dzieje na rynku relacji towarzyskich w społeczeństwie.
 Jak dobrze nie musieć otaczać się tłumami żeby zabić swoją samotność. Nie ma nic gorszego niż samotność wśród tłumu "przyjaciół".
A przecież wyżej wymienione osoby nie są jedynymi Cudownikami w moim życiu. Nie mogę zapomnieć o Helenie, dwóch Jarkach, Filipie, Asi i oczywiście- Mamuli i Tomeczku.
To za wiele, jakim cudem ogarniam tyle Cudowności?


Zdjęcia z zabawy we Wrocławiu. Taaak, widać, że wiele dni nie spałam a zamiast tego piłam.. I w ogóle :P
Przy okazji zachęcam do obejrzenia teledysku, w którym miałam przyjemność zagrać. Znajdź mnie!:D

https://www.youtube.com/watch?v=ERlSdRJCokQ