wtorek, 30 grudnia 2014

Chuj z wami wszystkimi.
ja was inspiruje, dostarczam wam rozrywki, jestem taka zabawna, miła w dotyku, cieplutka i mięciutka.
a wy co mi dajecie?
jebani złodzieje.
nie będę więcej dawać bo kurwa zostaję z niczym.

https://www.youtube.com/watch?v=x7OZooUyNz0
Walka będzie ciężka, a ja będę taplać się we własnej krwi i rzygach, ale podejmę tę walkę.
Nie wiem tylko czy dziś czy jutro. Czy pojutrze, wiem jednak, że w ogóle.

Zgubiłam się, miałam pretensję do bliskich, że mi na to pozwolili. Ale każdy ma swoje piekło, które sam sobie mościł latami, czy przez całe życie.  Jak kura grządkę.
Moja prywatna grządka jest zbudowana z siana, okruchów czegoś niesmacznego i ostrych kamyków, a wszystko to zalane jest sporą ilością gówna, które mnie wciąga. Topię się.
Jestem przerażona sama sobą, szukam rozwiązania.

Sport mnie uratuje, praca w polu. Ja muszę dostać po mordzie. Krew się musi polać, muszę stracić jedno oko i kawałek policzka.
Wtedy przeżyję.

https://www.youtube.com/watch?v=qZKCet3JOTc

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Będę lepsza dla siebie. O.
Bo dlaczego ktokolwiek ma być dla mnie dobry, skoro ja jestem dla siebie chujem?




niedziela, 28 grudnia 2014

Tak sobie obliczyłam, że ja jestem całkiem niebezpieczna dla mojego kobiecego gatunku.
Przepraszam, ale wcale mi nie wstyd.

https://www.youtube.com/watch?v=qZKCet3JOTc
(wspaniałotka)



sobota, 27 grudnia 2014

Nie dostałam pewnego projektu, na którym bardzo mi zależało. Albo byłam za słaba, albo po prostu nie przypasowałam, albo jedno i drugie. Pomijając 'czemu' (chociaż to tak naprawdę najważniejsze): po prostu nie mam tego i już.

Po pierwszym ciężkim dniu, pełnym skrywanych łez, dochodzę do wniosku, że może to i lepiej. Nie mogę uciec. Muszę zostać tutaj i posprzątać to co nabałaganiłam, wyprostować sprawy, życie. A tak, najzwyczajniej w świecie, zniknęłabym na kilka miesięcy. Zapewne po powrocie, nie miałabym ochoty już sprzątać. Sprawy albo by się przedawniły, albo przestały mnie interesować. A ja chcę się nimi interesować. One są moje. I właściwie nie mam poza nimi wiele więcej. Nie chcę oddawać broni. Muszę to ogarnąć.

Nie pamiętam tegorocznych świąt. Cały czas na nie czekam. Niby wiem, że już nie przyjdą, ale z drugiej strony wydaje mi się to abstrakcyjne, że już PO.

Wczorajsza rozmowa z panem taxówkarzem dała mi do zrozumienia, że coś się kończy, a niestety, póki co nie ma zamiennika, który to "coś" by zastąpił. Więc zostajemy z niczym, a nie z czymś nowym. 

Tarot Piotra i Joli się sprawdza. Wiem, że zapewne w 90% sugerowali się moim życiem, które znają aż za dobrze, wiele z ich przepowiedni można by było ogłosić i osądzić jedynie zerkając na mój profil na fb. i wielu z ich słów chwytam się jak tonący brzytwy (tzw. autosugestia), ALE!- nieważne jakie są powody, spełnia się to co chcę żeby się spełniło. I w sumie fajnie czasami móc dać się komuś ponieść, dać sobie zielone światło żeby to ktoś pokierował Twoim losem. Choćby i tarot :D

Tarocie, nieś mnie. Poddaje się Twojej woli. 







Nie znam drugiej tak zwartej, stałej i do nienaruszenia grupy społecznej jak moja ferajna.
Wypełniona skrajnościami, głównymi bohaterami, osobami, które z pozoru nie mają wiele wspólnego- funkcjonuje nieprzerwanie i niezachwianie od wielu lat.
Dlaczego.
Dlatego, że znamy swoje bardzo brzydkie grzechy, których większość ludzi nie tyle by nie tolerowała, co w ogóle nie bierze takich rzeczy pod uwagę, uważając, że "to może zdarzyć się tylko w filmie' i to w takim, gdzie scenarzystę poniosło.
a my wiemy o sobie dużo, bardzo dużo i nie oceniamy. łączy nas głównie zło i akceptacja go w pełni, ale to zło jest też zaproszeniem do rozmów o dobru, o marzeniach, nawet tych z pozoru dziecinnych, o fantazjach, o snach.
akceptujemy to, że się zmieniamy, że możemy się zdradzić, że możemy wystawić. bo jesteśmy ludźmi. i właśnie ten ludzki pierwiastek, czyli to fatalne zło- rozumiemy bo sami tam jesteśmy, bo sami robimy złe rzeczy, więc dlaczego sobie mamy je wybaczać i u siebie je rozumieć a u innych nie?
bezsensu!
tymczasem, z moich obserwacji wynika, że ludzie zwykli tak czynić. hipokryzja. no tak!blebleble!

Nie wyobrażam sobie słów jakie miałyby paść z ust, któregokolwiek z moich przyjaciół żebym przestała taką osobę szanować lub żebym po tych słowach wykluczyła ją ze swojego życia.
Dużo miłości Wam życzę.
Z okazji minionych świąt i przyszłego życia.

piątek, 26 grudnia 2014

Boję się życia, boję się tego, że nadchodzące dni, miesiące, lata- nie przyniosą żadnej zmiany, lub, że to ja- nie zmienię nic. Bo przecież zmiana sama nie nadejdzie, to ja mam ją wywołać, to ja mam ją obudzić a po przebudzeniu- prowadzić przez życie.
A wiem, że nie może być tak jak jest. Po prostu nie dam rady dłużej tak żyć. Wejdę sobie sama na głowę. Potrzebuję kierunku, klapek na oczach, idola, małego czy dużego, ale kogoś kto swoim samym byciem będzie wzbudzał we mnie postrach i szacunek. Bo w moim świecie te dwa uczucia są tożsame. Wszystkie osoby, które dotychczas szanowałam były osobami, których się bałam.

Jest mi wygodnie, mam gdzie spać, mam co jeść, mam w co się ubrać, ludzie mnie lubią, jestem zabawna, zarabiam, stać mnie na wszystkie wyżej wymienione rzeczy, dodatkowo na niezbyt moralne z punktu naszego społeczeństwa zabawy.
Przyciągam. Daję. Ale ja nie mam nic. Po prosu nic. Może znajdą się tacy, którzy zrobiliby wszystko żeby mieć to 'nic' i dla nich to moje 'nic' to niewyobrażalnie dużo. Dla mnie jednak moje 'nic' pozostaje dalej 'niczym'.
Nie mam po prostu nic. Kiedy ludzie mnie pytają, czym się zajmuję, co robię, kim jestem, nie potrafię odpowiedzieć. Zapewne znajdzie się milion rzeczy, które mogłabym wymienić i wyjść na naprawdę światową i światłą osobę, ale ważne jest co ja czuję w takich chwilach. A czuję ogromny, dołujący wstyd. CO TY KURWA SOBIE ROBISZ? JAK ŚMIESZ TAK MARNOWAĆ ŻYCIE?

Czuję się pusta. Czuję, że marnuję życie. Czuję, że dostałam coś, i że nie potrafię tego wykorzystać, lub nie tyle, że nie potrafię co nie chcę.
Widzę ludzi, którzy dostali dużo, dużo mniej ode mnie a z tego mniej porafili zrobić bardzo dużo.
Zastanawiam się, czy dostać za dużo nie jest swego rodzaju przekleństwem. Uczy nieróbstwa, odwlekania wszystkiego na później i niezłomnej wiary w to, że nieważne jak bardzo źle będzie- i tak sobie JAKOŚ poradzimy.
Bo tak, ja jestem święcie przekonana, że zawsze sobie poradzę. Nie boję się niczego. I ten brak strachu w cokolwiek nie jest siłą, jest ograniczeniem. Ograniczeniem przed jakimkolwiek działaniem, przed zawalczeniem. Chciałabym się bać, chciałabym czuć ten lęk większości ludzi: jak powiązać koniec z końcem, jak zapłacić rachunki, jak nakarmić dziecko, jak jak jak. Jak żyć. Ja wiem, że wystarczy, że wyjdę z domu, a pieniądze spadną mi na głowę, potknę się o nie. Jeżeli akurat nie, to cóż? W najgorszym razie dam dupy i ustawię sobie miesiąc w dwie godziny. Hipotetycznie. Czego mam się bać?
Na litość boską, doprawdy, nie jestem w stanie sobie wyobrazić sytuacji, z której nie potrafiłabym wyjść z wysoko uniesioną głową.
Mam wrażenie, że powinnam być gdzie indziej, że jestem to winna: sobie, rodzinie, środowisku, ogólnie: światu.
Czuję, że się marnuję i boję się, że jak tak pójdzie dalej, zmarnuję szanse.
Czuję groźny powiew nieprzyjemnego oddechu Marnotrawstwa na karku, ale nie robię z tym nic.
Chociaż nie, zagłuszam go śmiechem, któy wywowłuję pijąc i ćpając.
I co? I zajebiście mi z tym dobrze, najlepiej. I to jest najgorsze.
Staczam się, świadomie, 
Mam do siebie pretensje, ale one są zbyt małe żeby zacząć działać. Patrzę na moich rówieśników i jest mi tylko gorzej. Mają już to do czego człowiek w naszym społeczeństwie dąży już od dziecka- stałe prace, domy, dzieci. Ja nie mam nic z tych rzeczy. I tak, jak głośno krzyczę, że to mój świadomy wybór, że mi z tym dobrze, tak w zaciszu domowym- wcale już tak nie myślę. Jeszcze nie jestem na etapie zazdrości, ale już czuję dyskomfort zerkając na ich szczęście.
Mam wyraźną potrzebę posiadania czegoś. Czegoś mojego. Chcę żyć dla kogoś. Potrzebuję inspiracji, motoru, napędu, ram. Potrzebuję kogoś kim będę się mogła zaopiekować, a ten ktoś w zamian będzie mój.
Wiem, że to nie fer. Że powinno się żyć przede wszystkim dla siebie. Ale ja tak żyłam blisko 30lat. I co mi z tego przyszło? NIC. więc może warto ugryźć temat od drugiej strony.
A może właśnie nie...

czwartek, 25 grudnia 2014

Nie prosiłam o to.
To nie jest poza, stylówa czy część kreacji.
To  przekleństwo nad którym nie panuję.
Czasami nawet robię coś za co wolałabym później nie być rozliczana, bo w tym później już bym tak nie postąpiła i doprawdy nie wiem czemu wcześniej zrobiłam tak a nie inaczej.
Zupełnie jakbym to nie ja to zrobiła.
Jedyny pozytyw w tym wszystkim jest taki, że mam dużo wyrozumiałości kiedy ktoś inny popełni jakieś głupstwo. Bo wiem, że ludzie robią różne rzeczy. I że każdy mógłby zrobić wszystko.
Chciałabym żeby tych myśli było mniej.
Żeby wszystkiego było mniej. Żeby było mniej intensywnie. Wolniej. Bo nie panuję nad tym, po prostu jest tego za dużo jak dla mnie. To co jest we mnie mnie przerosło. Nie ogarniam tego, jestem za słaba, za głupia. Ale nie chcę być mądrzejsza i silniejsza. Chcę żeby było tego mniej a wtedy będzie wszystko dobrze.

wtorek, 23 grudnia 2014

malinowy sad

Mamy srode. Za mna wiec piec dni pieknej zabawy. Piec długo krótkich dni wypelnionych smiechem, przyjaciolmi, tanami, rysowaniem i oh

Ohh (!)
A teraz, siedze sobie w moim prywatnym lozu nadajacym sie na malzenskie i rozmyslam.
Zaraz sztuka. Czeka w kacie mojej glowy. Czas wypuscic PTASZKI.


piątek, 19 grudnia 2014

Mam w zasięgu reki moje trzy, ulubione zabaweczki.
Wiem gdzie są i słyszę jak mnie wołają.
Ale nie. nie, nie, nie.
Jestem już dorosła. Nie chcę być już tam, chcę być tu.
Nie wiem jak to się skończy, ale wierzę w to, że nawet się nie zacznie.
Ufam  w to.
Jeżeli tak w rzeczy samej będzie- będę miała prawo być z siebie bardzo, bardzo dumna.
Na samą myśl o tej dumie już trochę dumna jestem.
Oho.

,

https://www.youtube.com/watch?v=txqTjkI9xmU

Ha, pierwszy raz w życiu składam sobie obietnice z okazji nadchodzącego końca roku, który zostanie uwieńczony początkiem przyszłego roku. (właściwie ciekawe jest już to, że ja patrzę na sylwestra, jak na koniec a nie jak na początek)

Nigdy tego nie robiłam, co więcej, lekko (czy nielekko) w duchu naśmiewałam się z tych, którzy to czynili i jeszcze się tym tak oto chełpili w towarzystwie.

Święcie przekonana, że i tak gadają byle gadać, a z ich postanowień nie wyjdzie nic- podśmiewałam się pod nosem i właściwie postanawiałam sobie, że ja- wbrew światu, postanowień mieć nie będę.
A co.

Ale wiem już, zrozumiałam- o co w tych postanowieniach chodzi.
Nie o ich spełnienie a o zapewnienie siebie przed samym sobą, że będzie lepiej.
O spokój, chociaż chwilowy. O odhaczenie rzeczy, których być może nie spełnimy, ale na czas przedsylwestrowy i pewnie chwile po sylwestrowy, mamy święty spokój sami ze sobą i swoimi demonami.

Przygotuję dwie listy:
Rzeczy, które mam zamiar szczerze wprowadzić w życie (i już zaczęłam) i chcę je dokończyć i/lub realizować, które nie mają koniecznie się zakończyć w 2015 roku, mają trwać. Chodzi o ciągłą zmianę.
I listę rzeczy na 'odwal się', tzw. te, które się tylko obiecuje, właściwie nie sobie, a światu, np. 'rzucę palenie' czy... w sumie nie potrafię podać przykładu drugiego takiego 'czy'.

2015, jestem gotowa, chodź, czekam.

czwartek, 18 grudnia 2014

DDA

    Dorosłe Dzieci Alkoholików:
  1. zgadują co jest normalne
  2. mają trudności z przeprowadzeniem swoich zamiarów od początku do końca
  3. kłamią, gdy równie dobrze mogłyby powiedzieć prawdę
  4. osądzają siebie bezlitośnie
  5. mają kłopoty z przeżywaniem radości i z zabawą
  6. traktują siebie bardzo poważnie
  7. mają trudności z nawiązywaniem bliskich kontaktów
  8. przesadnie reagują na zmiany, na które nie mają wpływu
  9. bezustannie poszukują potwierdzenia i uznania
  10. myślą, że różnią się od wszystkich innych
  11. są albo nadmiernie odpowiedzialne albo całkowicie nieodpowiedzialne
  12. są niezwykle lojalne, nawet w obliczu dowodów, że druga strona na to nie zasługuje
  13. ulegają impulsom
  14. czują się winne, stając w obronie własnych potrzeb i często ustępują innym
  15. czują strach przed ludźmi, a zwłaszcza przed wszelkiego rodzaju władzą i zwierzchnikami
  16. czują strach przed cudzym gniewem i awanturami
  17. lubią zachowywać się jak ofiary
  18. bardzo boją się porzucenia i utraty
  19. obawiają się ukazywania swoich uczuć
  20. łatwo popadają w uzależnienia albo znajdują uzależnionych partnerów
  21. są impulsywne, mają tendencję do zamykania się w raz obranym kierunku działania bez poważnego rozpatrzenia innych możliwości postępowania i prawdopodobnych konsekwencji podjętych działań, ta impulsywność prowadzi DDA do zamieszania, nienawiści do samych siebie i utraty kontroli nad otoczeniem; w dodatku potem zużywają przesadną ilość energii na oczyszczenie sytuacji

Obwieszczenie

Sporo ostatnio nakręciłam, nakombinowałam (w dobrych, jak w czas mieszania myślałam <i SŁUSZNYCH> intencjach)
wiele osób po protu olałam, wielokrotnie wystawiłam.
bałam się odmawiać, ogólnie moja znana i sławna asertywność troszkę poszła się jebać.
jak tak na to patrzę- moje mataczenie było mocno wyraźne i mam pretensje do tych, którzy się im poddali i mi na nie pozwolili, wkręcając mnie jeszcze mocniej w temat, pozwalając mi po prostu popłynąć. i mówię tutaj głównie o najbliższym mi osobach, bo chuj mnie obchodzą jakieś napataczające się morświny.
przyszły, poszły, ale niektórzy byli i zostaną.
 tak, zdaję sobie sprawę, że jeżeli nawet wzbudziłam w Was podejrzenia, przyzwyczajeni do mojej mocnej odpowiedzialności za własne czyny, do tego, że nawet jeżeli robię coś z pozoru absurdalnego- cały czas jednak wiem co robię i po co i w ostatecznym rozrachunku ogarnę temat- mogliście jednak zaufać bardziej mnie w to co robię niż Waszym niedowierzaniom.
mam też pretensję o to, że często pozwalacie mi na robienie najgorszych gówien, bo boicie się, że wtrącając się, po prostu mnie stracicie. i wolicie, żebym robiła sobie krzywdę i żebym szła w piekło, ale żebym jednak była dla Was.
dużo bardziej bym Was szanowała, gdybyście nie bali się zaryzykować utraty mnie, na rzecz ratowania mnie.
i gdybyście naprawdę mnie znali- wiedzielibyście o tym

Medal ma zawsze dwie strony, tak jak kij ma dwa końce, ale są jeszcze krawędzie, załamania i takie dupki co się czasem dojebią z boku.


nabałaganiłam, teraz przyszedł czas sprzątać. sprzątam. rozliczam głównie siebie, ale patrzę też na Was. Was nie rozliczam. z góry jesteście zwolnieni. żal, jeżeli się pojawia- raczej mnie cieszy, bo wiem, że mi na Was zależy, skoro potraficie coś takiego we mnie wywołać.

tak czy siak, dzięki, że jesteście. domyślam się, że nie jest łatwo.
ale nie będę przepraszać, chciałabym, może wypada, ale w sumie nie wiem za co i nie wiem po co.
ja też wtedy pewnie wymagałabym tych przeprosin, a chuj z tym.

https://www.youtube.com/watch?v=Iioi5LjzZo8






poniedziałek, 15 grudnia 2014

Idą święta. a ja jestem nieprzygotowana jak nigdy.
i czemu, do cholery, te piękne swetry znalazły się na wiocha.pl? te skurczybyki naprawdę nie mają już czego wrzucać. utwierdzam się z każdym dniem, że ludzie mają nasrane w głowach.


czwartek, 11 grudnia 2014

https://www.youtube.com/watch?v=XRu0skUstWo

Bez ostatnio, zwyczajowego, niezbyt kulturalnego wstępu:

https://www.youtube.com/watch?v=XRu0skUstWo

(bo w takim towarzystwie to nie wypada)

Muszę zanotować w mojej pięknej główce;
ZAWSZE, KIEDY BĘDZIE MI ŹLE, MUSZĘ NATYCHMIAST POSŁUCHAĆ TEJ PIOSENKI.

Mamy XXI wiek, wiara w Boga jest nie tyle co passe to ponoć i głupia. Ale kiedy słucham Sojki, wiem, że Bóg istnieje. Istnieje w Sojce, w jego głosie i we mnie.


środa, 10 grudnia 2014

Kurwa mać I :
Dlaczego, na litość nieboską, większość ludzi nie potrafi zrozumieć pewnych prostych zależności.
Wiele osób dziwi się, dlaczego wstaję o 6-8 rano, ciągle słyszę:
"co ty robisz?!"
"wracaj spać!"
"bezsensu!! do łóżka!"
"po co wstajesz?!"
Ale jakoś mało która z tych osób zauważa, że ja zwykłam chodzić spać koło 23ej, więc  ile do cholery mogę się wylegiwać?
I NIE ZAMIERZAM zmieniać moich obyczajów, dlatego, że teraz panuje moda, raczej o 23 wstawać o 6-8 kłaść się spać.
NOC JEST OD SPANIA DO KURWY
Nie mam także zamiaru tłumaczyć się z tego, dlaczego chodzę spać "tak wcześnie" jak jakiś lamus, to kurwa chodzenie spać o 5rano jest lamerstwem.

I kurwa mać II :
Po cholerę mi jakiś tam chłopiec? Doprawdy, mam dość.
Same ograniczenia, niewarte profitów, a komputer jakoś zawsze mam w stanie agonalnym. Czy chłopca mam czy nie mam, potrafią tylko pierdolić:
"ja ci naprawię!"
"czemu twój poprzedni chłopak tego nie zrobił, JA TO ZROBIĘ, NASTĘPNYM RAZEM!!"
ohhhh, no tak, męskość, męskość.
Nic nie zrobisz, gnoju, potrafisz tylko gadać.
Nie potrzebuję ani Ciebie, ani tamtego, owego, śmantego.
Potrzebuję:
ŚWIĘTEGO SPOKOJU

I nie.
Nie mam okresu.
Mam po prostu dość debili.
Kurwa mać (tak, teraz będą się tak zaczynać notki)
jak mnie denerwuje kiedy ktoś, czegoś od kogoś chcąc (w tym przypadku ode mnie) nie zapyta wprost:
-przepraszam, możesz mi pomóc w...
-mam do ciebie prośbę:...
itd. itp.
tylko mataczy dookoła tematu:
-a coo teraz robisz?
-jesteś bardzo zajęta?
ble ble ble
w takim przypadku zawsze mówię:
NIE
pomóc trzeba umieć, ale prosić też trzeba umieć.
dość. nauczcie się rozmawiać, prowadzić dialog. bo szlag mnie trafia.
dopóki nie będziecie umieli rozmawiać, nie będę z Wami dyskutować. czołem.

wtorek, 9 grudnia 2014

i wszystkie ich oczy puste

kurwa mać, w jakim społeczeństwie ja żyję? czy to z nim jest coś nie tak, czy to już norma a ja się bezsensu czepiam?
tak to teraz jest, że wszyscy dookoła ćpają?
 tak wygląda teraz świat, czy konkretnie: mój świat?
dorastaliśmy w tym razem, razem zmienialiśmy zabawy z mniejszych na większe, ktoś był bardziej, ktoś był mniej, ktoś jest bardziej, ktoś jest mniej, ale niektórzy z nas są już zbyt daleko.
 i za każdym razem jak to widzę, jestem dumna z siebie, że ja wyszłam, że wychodzę, ale jednocześnie czuję, że zdradzam swój świat. że albo powinnam być w tym tak głęboko jak *ktoś*, albo, że powinnam rzucić wszystko, żeby taką osobę 'ratować'. z drugiej strony, jest to zbyt niebezpieczne dla mnie, a wybieram siebie. teraz ja.

Ludzie, przestańcie ćpać, przecież kurwa tak nie można.

i co w tym wszystkim mam zrobić ja?



poniedziałek, 8 grudnia 2014

zombe eee ooo uuu eeeooo

Oszalałam, powrót do starych śmieci:
https://www.youtube.com/watch?v=6Ejga4kJUts
Muszę się poważnie zastanowić czy nie zrobić z niej wielkiego finału na moim przyszłym pogrzebie.

Były
Były niedoszły
Obecny
Obecny niedoszły
Przyszły
Przyszły niedoszły







wszystkie ich oczy puste

Kurwa mać, jak to jest, że mi jest najlepiej kiedy jest mi najgorzej?

Wolińskiemu rośnie konkurencja.


https://www.youtube.com/watch?v=jr0T5sUT5zI

https://www.youtube.com/watch?v=Py7MB2A7cZA

Hity.

Mam już trochę lat, coś już o sobie wiem, a im więcej wiem tym mniej wiem i tym mniej sama siebie znam, ale już ta wiedza daje mi lepszy obraz samej mnie.
Więc znając się coraz słabiej, znam siebie coraz lepiej.

Zastanawiam się, czy kiedyś nadejdzie taki dzień, zwiastujący rozpoczęcie okresu, pod czas którego będę umiała poradzić sobie z moimi wahaniami nastrojów.
Znam je już, wiem, że bywają, wiem, że przemijają, wiem, że raczej mnie nie zabiją, ale wykańczają mnie emocjonalnie, psychicznie no i właściwie także fizycznie.

Wiem już, że jak jest bardzo źle, kiedy czuję bezsens, śmierć siedzącą mi na ramieniu- muszę przeczekać. Dzień, dwa, tydzień, ale wiem, że pewnego dnia obudzę się i będę znowu najszczęśliwszą osobą na świecie a energia będzie wypływała mi uszami. Te skrajności pod wieloma względami są bardzo ciekawe i malownicze, ale na krótko, żyjąc w tym można po prostu się wykończyć.

Życzyłabym sobie żebym umiała bardziej nad sobą panować. Nie tylko na zewnątrz, w obliczu innych ludzi, którzy uważają mnie za ostoję spokoju i zupełnie pozbawioną uczuć bestię, ale także wewnątrz- sama przed sobą. Nie ufam sobie, a chciałabym móc. Nie wiem co mi jutro odpierdoli i nie wiem gdzie w związku z tym będę. Ani kim będę.




piątek, 5 grudnia 2014

czwartek, 27 listopada 2014

BOY

I will not make the same mistakes that you did 
I will not let myself cause my heart so much misery 
I will not break the way you did 
You fell so hard 
I've learned the hard way, to never let it get that far 

Because of you 
I never stray too far from the sidewalk 
Because of you 
I learned to play on the safe side 
So I don't get hurt 
Because of you 
I find it hard to trust 
Not only me, but everyone around me 
Because of you 
I am afraid 

I lose my way 
And it's not too long before you point it out 
I cannot cry 
Because I know that's weakness in your eyes 
I'm forced to fake a smile, a laugh 
Every day of my life 
My heart can't possibly break 
When it wasn't even whole to start with 

Because of you 
I never stray too far from the sidewalk 
Because of you 
I learned to play on the safe side 
So I don't get hurt 
Because of you 
I find it hard to trust 
Not only me, but everyone around me 
Because of you 
I am afraid 

I watched you die 
I heard you cry 
Every night in your sleep 
I was so young 
You should have known better than to lean on me 
You never thought of anyone else 
You just saw your pain 
And now I cry 
In the middle of the night 
For the same damn thing 

Because of you 
I never stray too far from the sidewalk 
Because of you 
I learned to play on the safe side 
So I don't get hurt 
Because of you 
I tried my hardest just to forget everything 
Because of you 
I don't know how to let anyone else in 
Because of you 
I'm ashamed of my life because it's empty 
Because of you 
I am afraid 

Because of you 
Because of you

środa, 26 listopada 2014

SŁONECZNE TRELE.

ps. jak najlepiej wybielić zęby?
SOLARIUM.

https://www.youtube.com/watch?v=FnlbR0xLFsg





1+1=3

Czasami trzeba zejść trochę niżej, żeby sobie przypomnieć co fajnego mieliśmy/ mamy tam, wyżej.

Zestawiajmy to co już mamy z tym co leży poza naszym ogródkiem, inaczej nie będziemy w stanie porównać i wyciągnąć wniosków.

Ja zestawiam i wyraźnie widzę, za czasu też doceniam to co już mam. I celebruję. Oh, Boże, jak ja celebruję.


praca na planie spotu reklamującego hotel europejski we wroclove., II zdjęcie- sztuka Piotra <3
ostatnie- bez komentarza.









środa, 19 listopada 2014

Poznaj tej Poznań.

Wracam do gry.

Znowu kocham Poznań. Brakowało mi tej miłości, poczucia przynależności, patriotyzmu lokalnego.
A teraz, kiedy na nowo w moim sercu bije muzyka do Poznania, każdy dzień jest prostszy, cieplejszy i bardziej pachnący.
Mam milion domów, wobec czego jestem bezdomna. Tak samo, mając pięciu chłopaków, nie ma się żadnego. Moim domem właściwie jest po prostu Poznań. Czuję się tutaj bezpiecznie, znam jego tajne zakamarki i teleporty. A moim chłopakiem jest od siedmiu lat Buka  Bogdan, którego, tak swoją drogą- także znowu zaczynam kochać.
Ramy wracają, już nie mogę podskoczyć zbyt wysoko bez obaw, że wyrżnę czołem o pozłacany metal. Teraz ten strach się odnowił. I ZAJEBIŚCIE MI Z TYM DOBRZE.

https://www.youtube.com/watch?v=nbJg93rCGqw





wtorek, 18 listopada 2014

Chciałam napisać coś przykrego,
ale się wstrzymam.
Bo ja nic z tego nie będę miała, a komuś będzie smutno.
I mimo tego smutku, na pewno w żaden sposób nie zmieni swojego zachowania.
Więc:
ja będę dupkiem, który rani słowem
ktoś będzie zraniony, ewentualnie także obrażony
i ten ktoś nadal będzie zachowywał się w stosunku do mnie... nieklawo zią.
Nie napiszę nic.
BRAK NOTATKI.

poniedziałek, 17 listopada 2014

ŻENDER, powiadam Wam, żender nas wykończy.
nasze dni, jako gatunku można już liczyć na palcach jednej, niekalekiej kończyny.



niedziela, 16 listopada 2014

jadese

w 9 na 10 przypadków, kiedy jestem całkowicie wolna od wszelkich środków odurzających (i uderzających), moja Mamula zwykła mnie pytać:
-czy ty jesteś naćpana?
hmmm.... trochę to śmieszne
ale przede wszystkim
jakoś
bardzo smutne.


JEŻYYYCEEE




poniedziałek, 10 listopada 2014

zywy ogien.

Wszystko jest zależne od perspektywy, z której patrzymy i z twardości krzesła na którym siedzimy.
Są tacy, którzy zerkając na to, co robiłam przez ostatni miesiąc powiedzieliby: GŁUPOTA, KRETYNIZM, całkowita strata czasu!
Są tacy, którzy powiedzieliby na to samo: przecież to nic, zdarza się, u mnie trwało to dłużej, ph!
Ale to nieistotne, ważne jest to, co ja na ten temat myślę i co z tego wyciągnę.
A myślałam i myślę sporo i jestem bardzo zadowolona z tego, że to w ogóle miało miejsce. Na pewno nie cofnęłabym czasu, bo wówczas na własne życzenie oddałabym niesamowite bogactwo, które w międzyczasie zdobyłam.
Nauczyłam się czegoś nowego o sobie, o mojej psychice, o moim ciele, o emocjach, które nie odzywały się od wielu lat a tu nagle, trach!- płacz na spacerze w centrum Poznania. Całkowicie nie do pohamowania. Czarne łzy lały się ze mnie jak woda z pękniętej rury pod kiblem. Ale żyję. Więc mam kolejne, bezcenne doświadczenie. I oto doświadczenie jestem bogatsza, a bogactwo jego jest do nie wycenienia.
Nadal jeszcze zbieram skutki tego (ponad)miesięcznego czegoś, ale całkowicie już nad tym panuję. Każdy kolejny dzień przynosi uspokojenie, wyciszenie na tym tle i ponowne zamiłowanie do życia. Już nie budzę się pełna nienawiści LUB apatii. Już nie nie mam sił chodzić. Mam znowu ochotę spacerować, pić kawę, jeść maliny i golić nogi. Żyję. A to życie znowu jest kolorowe i wartościowe. Fantastyczna sprawa.
A co najważniejsze!- wróciły moje sny, ukochane, najpiękniejsze, których przez prawie cały TEN okres nie było i to ich najbardziej żałowałam. Nawet w chwilach, kiedy samo życie nie miało dla mnie większej wartości, świat Snu i wspomnienie o nim budził we mnie wielki żal i tęsknotę.

Straciłam w ostatnim czasie wszystkie moje ideały, morale, w które tak rozpaczliwie pragnęłam wierzyć, moje ikony spłonęły pożarte ogniem, który gasnąc nie zostawił za sobą nawet zgliszczy. Straciłam ramy, które są potrzebne żeby prawidłowo funkcjonować w danym społeczeństwie. Ten, kto butnie powie, że wcale nie, bardzo mocno się myli. To w co wierzymy jest wszystkim co mamy.  A jeżeli nie wierzymy w nic to nie mamy nic. Nie mając nic w głowie i w sercu, nie marząc, właściwie nie żyjemy.
Zostałam w pewnym momencie z niczym, tak jak jeszcze rok temu, może nawet pół- miałam tzw. 'wszystko': stałą pracę, masę dodatkowych zleceń, drugie studia, rodzinę, w którą wierzyłam i której potrzebowałam, oddanego partnera, z którym byłam wiele lat, rozwijałam się na wielu polach, które są dla mnie istotne, był też Poznań, który zawsze był dla mnie domem do którego mogę wrócić i w którym króluję, Buke- psa, który był dla mnie synonimem dziecka i towarzyszył mi od blisko siedmiu lat, tak pewnego dnia- z dnia na dzień, zaczęłam tracić to wszystko i to nie na rzecz czegoś innego, tylko na rzecz pustki. Co więcej, straciłam to wszystko od początku do końca na własne życzenie. Miałam wielką potrzebę zejścia na samo dno, pozostania z niczym i odbijania się od ścian. I robiłam to z siłą godną samego Pudziana. I kiedy już niemal rozbiłam sobie o te ściany głowę, kiedy mózg już zaczął chcieć wypływać prawie już dziurawą twarzą: postanowiłam się ocknąć. Teraz, bo potem będzie za trudno, a może za późno.
I zaczęłam to robić. Po prostu.

Nie zbieram popiołów tego co poszło z dymem, bo rozwiał je wiatr.
Kreuję na nowo.
I to jest fantastyczne w życiu człowieka. Że w dowolnym momencie możemy zacząć na nowo. Ale żeby to zrobić szczerze i potężnie, musimy spalić poprzednie życie.
Jednak to co spłonęło dalej może (i powinno!) palić się w naszych myślach i przypominać o sobie.





niedziela, 2 listopada 2014

Nie pierdol się z gównem, bo ono ma to do siebie, że wciąga.
jak cholera.

człowiek czasami ma chęć zrobić coś dobrze. stara się, pilnuje, chucha, dogląda. a i tak koniec końców nawet jak nie spierdoli, to zostanie oskarżony o to spierdolenie. i na co te starania, na co poświęcony czas, emocje, pieniądze i co tam jeszcze można dać, żeby coś dostać, np. święty spokój. no na nic. przeważnie lepiej po prostu pójść i nie patrzeć za siebie. 

przeważnie, ale nie zawsze, ale chuj tam.

ten weekend pokazał mi, że jeszcze potrafię, że jeszcze jest nadzieja. szkoda tylko, że bardziej mi odpowiada ten brak nadziei. szlag by to wszystko wziął. ja lubię być zła i lubię jak jest źle. lubię się upodlić i lubię jak wszystko jest jasne. nie lubię kłamać i mam ochotę krzyczeć ludziom w twarz co właśnie zrobiłam i  biec dalej, przed siebie, zostawiając ich zszokowanych. ale co. jeść trzeba. i to jest dla mnie najtrudniejsze. że trzeba jakoś się trzymać na wodzie. a ja chcę tonąć.

https://www.youtube.com/watch?v=wERDlPyKvh8

ale Niemen uświadamia mi, że dobro to jest jednak klasa sama w sobie.

lalala

Czas start:
w lewo, w prawo
w górę, w dół
europa, azja
białe, czarne
?
a może POMIĘDZY
gdzie pomiędzy wcale nie oznacza NIC i właśnie to zrozumiałam. pomiędzy oznacza spokój, cisze, umiejętność życia w tej ciszy i zgodę na pokorę.


lalala


piątek, 31 października 2014

k

seksie, seksie, co ty w sobie masz, ze jak sie nie dasz, to nic nie ma, a jak sie dasz to wszystko za to masz.

wtorek, 21 października 2014

Cykl moich Postaci, Portrety

Jak w temacie.

każdego dnia mam zamiar rysować jedną Postać i pisać o niej krótki opis. czasem dłuższy.

Drogie Postacie, nie złośćcie się i nie grymaście o kolejność! wszystkie Was uwielbiam, a na to kto której portret powstanie jako kolejny (...)  ma wpływ owszem, kilka czynników, ale na pewno nie to, kogo lubię mocniej! :)

Helenka idzie pierwsza, bo ostatnio spędziłam z nią dużo czasu i mocno siedzi w mojej głowie. i tyle. ostatnio mocniej niż inni, ale nie znaczy, że bardziej i w ogóle. oh!

Żabia Księżniczka. 
Wygląda trochę jak żaba a trochę jak stwór bagienny. Mało kto jej powie, że jest jak żaba, bo myślą, że to zniewaga. 
Żadna to zniewaga, znać życie od strony bagna, a mimo to się śmiać tak, że każdy ten uśmiech chce skraść. 
Ona skacze i się gubi, codziennie, nawet we własnej kuchni, nie wspominając o czerwonym pokoju. Mówią, że to urocze i że chcą się pogubić z Nią. 
Ale zawsze na chwilę próbują ugościć ją w swoim życiu, kradnąc jej dużo a nie dając nic. 
Na dłużej nikt jej nie chce. 
Mówią, że okazało się, że nic w niej nie było. Że głupia.
A w niej jest tak dużo, że pęka w szwach. 
Ma oczy większe niż głowę, a te oczy są mądre tak bardzo jak smutne. 
Żaby żyją na bagnach, jedzą muchy i większość nimi pogardza i myśli, że może tak sobie oto gardzić. 
Ale taka ciekawostka, że gdy żaby śpiewają, to cały świat je słyszy choćby i nie chciał. 
Nie bój się Żabo bocianów! Bo tam skąd patrzą i myślą, że są taaak wysoko, mogą walnąć głową o gałąź, wpaść do bagna i się utopić. 
Bul bul.








poniedziałek, 20 października 2014

nie pajaca daj nie pijaka

Przepraszam.



kurcze. nie chcę wyjść na samochwałę, bo te w koncie stoją i marudzą (a, to w sumie jak ja...), ale ilość osób, które żebrzą o kontakt ze mną mnie powala...
każdego dnia moją skrzynkę fejsbukową, meilową, telefoniczną i inne, atakuje kilkanaście wiadomości z prośbami o spotkanie, z wyznaniami miłosnymi i obrzydliwymi, tandetnymi komplementami.
 a jak nie odpisuję, to niestrudzeni adresaci ślą zapytania ponownie i ponownie. zarzucają mi ignorancję i niemal płaczą błagając o jakąkolwiek odpowiedź z mojej strony.
mocno wierzę, że osoby te, zerkają także i tutaj. zresztą, zapewne zerkają wszędzie, nawet pod moją wycieraczkę spod której wygrzebują resztki błota ze stópek mojego psa.

(nie)drodzy. dajcie mi spokój. nie mam potrzeby nawiązywania z wami bliższych relacji. nie mam potrzeby pisania z wami i wymieniania zwyczajowych, grzecznościowych formułek. tym bardziej, nie mam potrzeby nawiązywania romansów za pośrednictwem internetu.
większość z was owszem, 'znam' z życia realnego, ale chujmnietoboli i dajcie mi spokój. wkuXXia mnie to, że dzisiaj weszłam na fejsa i spotkałam się z 14stoma (!) wiadomościami z rana, gdzie: 9 było od przeklętych fagasów (których znam), 2 od miłych memu sercu osób a 3 od kebabów, których nie znam.
nie życzę sobie takich wiadomości. po prostu sobie ich NIE ŻYCZĘ!

chciałam dodać, że w ogóle nie wiecie co czynicie i porywacie się z motyką na słońce.
raz, że nie macie mi nic do zaoferowania. po prostu nic. już samo to, że myślicie, że złapię sie na te wasze tanie chwyty  świadczy o tym, że w ogóle nie wiecie z kim macie do czynienia, nie chcecie wiedzieć, coś sobie na mój temat wymyśliliście i się tego rozpaczliwie trzymacie, a prawdziwa ja w ogóle was nie interesuje i jej nie ogarniacie. to mnie obraża. wy mnie obrażacie.
a dwa, że gdybyście wiedzieli kim jestem, jak myślę, jak postrzegam świat- NIE CHCIELIBYŚCIE MNIE ZNAĆ.
więc niech będzie, że dla was samych (a nie dla mnie): odwalcie się ode mnie.
wiem, że jest wiele dziewcząt, które marzą o takim sraniu, ale dla mnie nie ma to żadnej wartości i mnie wkuXXia (jak już napisałam wyżej)
i nie są to trele i żarty, flirciki i dupciki.
ta notka jest dla was szansą żeby sobie odejść w spokoju. więcej miła nie będę. a mówiąc 'miła' mam na myśli nie odzywająca się i olewająca. teraz będę odpowiadała. i to to co myślę naprawdę.
rozumiem napisać raz. ale żeby kuXXa słać te żenujące wiadomości dzień w dzień?
DOŚĆ.
TO NIE JEST MIŁE!!!

niedziela, 19 października 2014

lala banana.

nie wiem po co inni się uzależniają i czy maja na to jakikolwiek wpływ.
ja lubię się uzależniać chociażby po to żeby zerwać z nałogiem.
sama walka, upodlenie, poznanie siebie od słabej, dziadowskiej strony są warte tego żeby wejść w coś za głęboko.
a jak kiedyś się nie uda wyjść to i trudno. kto nie spróbuje ten się nie przekona.


piątek, 17 października 2014

starość, też radość? aha, na pewno...

Niektóre rzeczy, zjawiska, które się zmieniają i my jesteśmy ich świadomi, krzyczą nam wprost do ucha: otwieraj, to dorosłość! nie masz szans, już po tobie!
Dla mnie wyznacznikiem tego, że ktoś jest już duży i taki mONdry to:

-Słysząc "masz kobiece kształty" uznajesz to komplement. nie zastanawiasz się "czy jestem gruba?!"
-Scarlet Johanson przestaje być dla ciebie otyła. staje się symbolem seksu (ostatnio w kinie przeżyłam kryzys, kiedy ta niegdyś dla mnie baryłka, wtoczyła się na ekran i pomyślałam 'no no no...' wiedziałam, że już nie umknę starości!
-Przestajesz uciekać na drugą stronę ulicy kiedy widzisz grupkę samców. Przechodzisz między nimi, manewrując biodrami i patrząc każdemu prosto w oczy.
-Ci sami chłopcy, na twój widok nie gwiżdżą już i nie krzyczą "ale dupa!", tylko kłaniają się i życzą ci udanego dnia.
-Palisz mniej nie dlatego, że nie masz pieniędzy, tylko dlatego, że boisz się zmarszczek i o stan swojego uzębienia
-Patrząc na rówieśników, którzy mają dziecko, nie myślisz już "hahaha, wpadka!", tylko "to ich świadomy wybór, hmmm.."
-Patrząc na znajomych, którzy wzięli ślub nie pogardzasz nimi tylko cicho zazdrościsz i zaczynasz myśleć o samotnej starości.
-Zamiast spać w obcych miastach po znajomych, wybierasz hotel. i- stać cię na niego!
-Jak już u kogoś śpisz, nie przynosisz wódki i czipsów tylko kwiatka doniczkowego i ptasie mleczko (firmowe, nie podróbę)
- BUDZISZ SIĘ I NIE WIESZ GDZIE JESTEŚ. chwilę się zastanawiasz, rozglądasz: co to za miasto, co to za hotel, koło kogo właśnie leżę, na którą gdzie mam być, czy się nie spóźniłam (o cholera, prawie już tak!) i w sumie... jak mam na imię?
- Wiesz co to pit i jak go rozliczyć. I rozliczasz.
-Rozliczasz pit też innym.
-Zamiast wykłócać się o swoje racje wolisz milczeć.
-Wolisz kupić dobry krem do twarzy niż ładny lakier do paznokci.
-Nie kupujesz tanich worków na śmieci tylko te wytrzymałe.
- Dociera do ciebie, że tenisówki to nie są buty na każdą okazję (to bardzo boli...)
- Czasami mówisz, że jesteś zajęta, chociaż wcale nie jesteś, ale wypada udać, że się coś robi.
- Częściej chodzisz do kina niż ściągasz filmy
- Częściej kupujesz płyty niż ściągasz muzykę
- Sprawdzasz nie kaloryczność a skład produktów.
-Wszędzie chodzisz z kalendarzem.
-Nie masz już zniżek studenckich (to też boli, może najmocniej!)

zapomniane, niezapominajki, part I

znalazłam, stare, starsze, młode, młodsze.
jakość niezbyt dobra (nie napisze brzydko, bo potem ktoś mi zgłasza notki jako brzydkie i mi blokują blożka a ja wtedy płaczę- godzinami, dniami...)
...ale to nieistotne!
jest jak jest i z tym trzeba się pogodzić. a jak nie to nie i już!
HOPLA!:
 (ps. PERSPEKTYWA, zjawisko, które w tej chwili zajmuje mnie najmocniej. Bo wszystko jest zależne od niej. wszystko.)






























Archiwum bloga