wtorek, 24 lutego 2015

wzory i antywzory

ludzie potrzebują wzorów i antywzorów. nie zdają sobie sprawy, że to antywzory tak naprawdę kreują nasze postrzeganie świata i mocniej oddziałują na nasze życia.

już od dziecka uczono nas, że dobry bohater jest dobry bez większego powodu. nie zadawał pytań, nie rozmyślał, działał w wyższym celu, chociaż nigdy nie usiadł i nie zastanowił się na głos, po co to robi? mnie rodzice uczyli, że zawsze mam prawo pytać i szukać. odczuwałam niepokój patrząc na herosów, którzy nie mieli potrzeby pytać. uważałam ich za głupich. zły bohater był zły z powodem, który niestety zazwyczaj  był zarysowany bardzo po łebkach, ale jednak- był! i mnie te powody wystarczały! dokładnie wiedziałam o co chodzi Złym i wiedziałam, że ich zło wynika z ich smutku i rozgoryczenia, uważałam, że obowiązkiem Superbohatera jest pomoc Złym, przecież wtedy mogliby nawiązać koalicję! Ja już tylko marzyłam o tej koalicji, właściwie, oglądałam takie bzdury tylko po to żeby zobaczyć dialog miedzy Wzorem a Antywzorem. Czekałam, liczyłam. Aż pewnego dnia, skonfrontowałam się z prawdą: Ewa, to się nie stanie. Przykro mi. i tego dnia przestałam oglądać to dziadostwo. Wzór w ogóle nie interesował się pochodzeniem wściekłości u Złych, dybał tylko na to, żeby móc spuścić im manto. Często zło Złego wynikało z tego, że to Dobry w przeszłości zrobił mu krzywdę, np. przez Dobrego splajtowała firma Złego ojca i ten popadł w alkoholizm i umarł. Dobry nie ma potrzeby przeproszenia, uważa, że powód Złego jest miałkki! A mnie krew zalewa przed ekranem! To Dobry jest zły, próżny i jest oszustem!

Wzór nie miał potrzeby znaleźć Antywzora, co także wydawało mi się dziwne i nielogiczne. Siedział w szkole ze świadomością, że Zły gdzieś teraz jest. Nie rozumiałam jakim cudem jest w stanie wysiedzieć na zajęciach, kiedy to na czym naprawdę mu powinno zależeć, a mowa o ludzkich życiach i innych trelach morelach, w tej chwili za murami szkolnymi mogą być gwałcone i rozrywane na strzępy a on siedzi w szkole i gapi się w tablicę. dramat! To chore, ten niepokój powinien go wykończyć! Ale nie, czemu miałby!
On chciał aby to Zły zaatakował pierwszy, dawał sobie wtedy moralne prawo żeby mu oddać. Dybał, wyczekiwał, ryzykując, że Zły działa w tym momencie. I rzeczywiście, zazwyczaj się spóźniał, bo Zły zdążył już kogoś nieco skrzywdzić, rozwalić miasto, zabrać jakiemuś dziecku balonika.
Tyle,  że Zły chciał wywołać Dobrego, on żądał konfrontacji i wiedział, że aby do niej dopuścić musi zadziałać, bo Dobry się chowa. A Zły wie co robi, wie dlaczego, ma ideały i dąży do spełnienia. denerwuje go skrytobójstwo dobrego. Zły chciał dopaść dobrego, nie zależało mu na postronnych ofiarach. To Dobry ryzykował ich życiami, to on miał ich tak naprawdę w dupie.
Zło= działa
Dobro= czeka na działanie Złego, samo nie kreuje
Bez zła, dobro nie zadziała. więc nie będzie nic. Żeby dobro mogło się uaktywnić potrzebuje zła. Zło jest motorem napędowym życia.
Wojna jest motorem napędowym życia.

Dobry ma rodzinę. Która nie wie, że mieszka pod dachem z Super Bohaterem. Kolejna nauka- oszukuj bliskich. Bo raz: nie zasługują na prawdę, dwa: są za głupi żeby ją ogarnąć (już samo to, że się niczego nie domyślali było dla mnie dziwne! moja mama zwróciłaby uwagę na moje dziwadełka) i co najgorsze- dla swojego ekscentrycznego hobby ryzykuj ich życiem. Bo owszem, oni nie wiedzą, ale Źli wiedzą. I będą chcieli ich skrzywdzić. zawsze uważałam, że moralnym obowiązkiem bohatera jest albo ukrycie, wywiezienie rodziny, albo wyjechanie samemu jak najdalej i tam realizowanie swoich fantazmatów, albo przynajmniej szczere uświadomienie bliskich, którzy nie byli absolutnie świadomi czyhającego niebezpieczeństwa! cóż za zuchwalstwo i egoizm! on sobie to tłumaczył tym, że w ten sposób ich chroni. bzdura! raz, ze kłamstwo, dwa, że potrzeba wytłumaczenia sobie samemu swojego gówna.

Super  bohater był i jest egoistą.

wzór superbohatera zakładał, że powinien to być bardzo przeciętny, szary człowiek, który kiedy nie walczy o lepszy świat, siedzi cichutko i udaje, że go nie ma. pozwala sobie robić krzywdę, wiecznie ucieka, chowa się przed szkolnymi opryszkami. denerwowało mnie to. ponieważ nie dawał szansy owym szkolnym opryszkom. a to były zwykłe, zbuntowane dzieciaki, które potrzebowały żeby powiedzieć im mądrze, że krzywdzą. jego obowiązkiem było porozmawianie z nimi. ale on nie umiał rozmawiać. bo gadał bzdury bez żadnego pokrycia. denerwował ludzi. uciekał przed nimi, ucząc ich, że tak mogą, wychowywał sobie kolejnych Złych na przyszłość. hodował swoje kurczaczki. Będzie miał kogo lać, ha!

potrafił tylko bić, w masce, najlepiej nocą. i to niezbyt skutecznie, ponieważ ciągle robił manto tym samym złym, jakby znęcał się nad nimi. nie potrafił rozwiązać sprawy raz a dobrze. masturbował się tymi potyczkami, ryzykując, że zły, prędzej czy później naprawdę zrobi coś okropnego. on nie rozwiązywał sprawy. on dawał szansę Złemu na przeżycie po to żeby Zły wrócił i żeby walka rozgorzała na nowo. denerwowało mnie to, on się znęcał, dręczył, był prawdziwym oprawcą! Widziałam dwa rozwiązania: albo zabicie Złego i rozwiązanie sprawy raz na zawsze, nie zadręczanie go więcej, uratowanie własnej rodziny i nie ryzykowanie już życiem postronnych ofiar, gdzie wiedziałam, że Dobry nie robi tego nie z łaski a dlatego, że jest za słaby. Jeżeli zabiłby- musiałby sobie z tym poradzić. Uważałam, że Zły nie zasługuje na śmierć, ale to co robi dobry jest najgorszym wyjściem. I to on jest Zły. Bo jeżeli 'pozwalał' przeżyć to nie w dobrych intencjach, tylko egoistycznych: nie umiał zabić a poza tym, chciał mieć nad kim się dalej znęcać. Uważałam, że powinien dać Złemu szansę ale na rozmowę. A nie spuścić mu lanie i go zostawić. brakło tylko żeby nań splunął! Po takim czymś,  Zły rósł przecież w poniżenie, nienawiść wzrastała. Superbohater miał to gdzieś. Czyli= nie myślał logicznie. A Super bohater powinien przede wszystkim myśleć!
 On nie walczył o pokój, on walczył o to, żeby mieć pretekst na spuszczenie komuś manta. i to w masce.
Uczono nas, że należy dokonywać dobra w przebraniu, jakby się go wstydząc. A w życiu codziennym powinniśmy być szarakami, którzy poddają się wszystkiemu, nawet agresji. uczono nas zła. kazano nam być korporacyjnym stworem. tego uczy Super bohater. Walcz, nie wiedząc o co, ryzykuj życiem, bądź zwykły, nie oczekuj rewanżu, ale rób dla innych jak najlepiej. A tymczasem- dla siebie.

Super Bohater dla ubogich.

Dobro ma twarz, rozdzielamy jego wizerunek: na medialny i na ten w życiu realnym. jeżeli jakaś Postać wzbudza naszą sympatię, pamiętamy, że niekoniecznie może być taka w życiu realnym, bo jej kreacja medialna może być... tylko kreacją. Wręcz, jeżeli ktoś robi coś co nam naprawdę imponuje (czyli coś, czego sami byśmy nie zrobili bo.. jesteśmy najczęściej chytrzy), tym gorliwiej sobie tłumaczymy: pewnie kazali jej tak powiedzieć, pewnie jej za to zapłacili!

negatywnych wzorów nie oddzielamy od życia realnego. Nie utożsamiamy ich z ludźmi. jeżeli ktoś zrobi coś (z naszej perspektywy) niefajnego, głupiego: oceniamy go i potępiamy. dajemy sobie moralne prawo do negowania i pogardzania. uważamy, że taka postać w życiu realnym w ogóle nie różni się od tej jaką przedstawia w mediach. mamy zaprogramowany mózg na taki odbiór świata i jesteśmy za głupi żeby w ogóle to przeanalizować!

Na przykładzie Magdy Gessler: dla mnie postać idealna, widzę jak zmienia się z sezonu na sezon, czyli jej postać jest popychana w nieco innym kierunku żeby sprawdzić co wolą widzowie. to są oczywiste zmiany, ale ludzie ich nie dostrzegają Gessler to aktorka, która ma zagrać tak a nie inaczej ponieważ ludzie tego żądają. Lubię ją, jest zabawna i daje ludziom to czego chcą (ja nie, a ją lubię, ha!) Ludzie jej nie lubią, uważają, że jest chamska, a nie wiedzą, że jej chamskość jest podyktowana tym, że sami jej za to płacą. uważają, że jest słabą restauratorką, bo jest w ich pojmowaniu złą osobą, więc wszystko co robi musi być złe. pytam: jedliście u niej? Nie. ale mój kuzyn jadł i... pierdolenie. po tym poznaję czy mam do czynienia z jednostką myślącą. po Magdzie gessler. po tym, jak ktoś uważa, że nie umie gotować, chociaż o tym nie ma zielonego pojęcia, po tym, jak ktoś uważa, że jest taakaa wulgarna bo sama sobie to wymyśliła (jakby zażądała TVNem, ha!) i jakby byłą taką samą postacią w domu.
Brak wyobraźni, wychowanie na wzorze i antywzorze, brak pytań, brak oczekiwań na cokolwiek. egzystencja.

Antywzory mają cele, robią coś po coś,, są zranieni (albo i nie, a co!), stracili ideały, wiedzą, że to w co wierzyli się nie sprawdziło. Ale znaleźli nowe cele i chcą je realizować. Są natchnieni. Niemal jakby szczerze wierzyli w Boga. A może wierzą?
Wzory nie mają nic. udają dobrych, a tymczasem wstydzą się swojego rzekomego dobra. prześlizgują się przez życie w masce, wiecznie kłamiąc, maską chroniąc swoje życie a tymczasem szachując życiem najbliższym. nie dążą do ostatecznego rozwiązania bo nie potrafią wziąć na barki ewentualnej odpowiedzialności za czyny.

Bardzo boję się ludzi, którzy dają sobie moralne prawo do oceniania innych, do negowania ich działań, do pogardzania nimi. Tak, boję się ludzi, którzy uważają, że mają prawo gardzić innymi i którzy roszczą sobie możliwość do wmówienia sobie, że doskonale wiedzą, dlaczego ktoś postąpił tak a nie inaczej. Do publicznego linczu, do masturbacji nad czyimś upadkiem (ich zdaniem), do celebrowania czyjegoś zła i wybielania się na jego tle.

Uwielbiam ludzi, ale niestety, coraz wyraźniej widzę, że większość z nich to są naprawdę złe osoby. A ich zło chowa się za maską jakiś tam pseudo morali, pierdolenia o niczym.  W ludziach jest nienawiść, chęć niszczenia, poniżania, oceniania. poukrywana, jak w tym super bohaterze.boję się Was dlatego, że nienawiść bez powodu jest przerażająca. A Antywzór przynajmniej nie chowa się ze swoimi intencjami, które są zresztą wytłumaczalne. można je rozwiązać, pewnie, ale ma powody. Wie co robi.




poniedziałek, 23 lutego 2015

Marzenia i marzenia. Tych pierwszych, z tzw. dużej litery nie warto spełniać ostatecznie. warto o nich rozmyślać, fantazjować, inspirować się nimi, krążyć dookoła tematu, lizać go od podeszwy, smakować za końcówkę, podgryzać i ciągnąć delikatnie w swoją stronę. Ale niezbyt łapczywie. usilne spełnienie Marzenia, dostosowujemy całe życie pod nie. uzależnia, wmawia nam, że tylko wtedy będziemy szczęśliwi i nie zauważamy tego co się dzieje dookoła. a właściwie sami dajemy sobie to wmówić. deprymujemy wartość wszystkiego innego, swoje szczęście utożsamiamy tylko i wyłącznie z tamtym Marzeniem. jego niespełnienie traktujemy jako stan przejściowy, jeszcze nie prawdziwe życie, nie angażujemy się w to co jest teraz, udajemy przed sobą, że to poczekalnia. nie traktujemy na poważnie tego co się dzieje w tej chwili, bo zwalamy to na chwilowe. dążymy rozpaczliwie do zrealizowania Marzenia, pokładamy w nim wielkie nadzieje. w takim przypadku nawet lepiej żeby się nie udało. bo przynajmniej możemy sobie wmówić, że gdyby się udało (a prawie, prawie się udało!...) to to wszystko miałoby upragniony i potrzebny nam sens. prawie byliśmy szczęśliwi! cóż, ale próbowaliśmy, niebo czeka! kiedy się uda.. okazuje się, że nadbudowaliśmy temu Marzeniu zbyt dużego, symbolicznego znaczenia. w momencie, kiedy nadajemy czemuś symbolicznego, magicznego zdarzenia, dostajemy od mózgu sygnał: zaklasyfikowałem to do działu "legendy", a one są romantyczne i dumne, ale dobrze wiesz, że w życiu realnym ta sama księżniczka, w której się kochasz i która jest dla ciebie ideałem kobiety, jest- wkurzającą, rozhisteryzowaną mimozą, której nie tknąłbyś palcem. wiesz, że nie chciałbyś z nią być. bo by straciła swoją role ideału a ty byś stracił ten ideał. wolisz marzyć i nadawać jej mocy i okropnie wyidealizowanych cech, bo tak ci  łatwiej. w ten sam sposób obdzierasz ją z człowieczeństwa.  poza tym, ten ideał, jest na niby. nie tyle, że w życiu realnym okazałby się dysfunkcyjny, nawet już na łamach książek cię wkurza. wierzysz w to, bo chcesz. oszukujesz sam siebie i dobrze o tym wiesz.  Spełniłeś marzenie- przyszło spełnienie, ale zaraz wypełnienie i wylanie. nie ma już nic. nie ma już do czego dążyć a to co uzyskaliśmy okazało się nie być warte tego czasu, energii jaką poświęciliśmy, że  z daleka wyglądało to lepiej, i że sami zniszczyliśmy sobie wyobrażenia o tym jak wygląda prawdziwe spełnienie. że pogwałciliśmy swoje Marzenie, obarczyliśmy je zbyt wielką odpowiedzialnością, odpowiedzialnością za nasze życie. za nasze szczęście. Nie mieliśmy prawa tego zrobić, to łatwizna. żyliśmy wiele lat w poczekalni, a teraz wiemy, że ta poczekalnia chciała nas ugościć. a my tego nie chcieliśmy zauważyć. człowiek spełniony to człowiek niespełniony! czyli taki, który wiecznie szuka, który ciągle czuje niedosyt i chce się jeszcze dopełnić, jeszcze i jeszcze, ale trochę tego, trochę tamtego, ma być wiecznie głodny. ale nie śmiertelnie, ma czuć niedosyt. czasami może rozboleć brzuch z przejedzenia, ale na drugi dzień budzisz się głodny i uśmiechnięty. i zastanawiasz się co by tutaj sobie przyrządzić na śniadanie. bo śniadanie to twój ulubiony posiłek w ciągu dnia! i nie wiesz co zjeść, doprawdy, taki wybór! czasami dajesz sobie jeden dzień przerwy od śniadania tylko po to, żeby zjeść nazajutrz większe i bardziej łapczywie. na samą myśl się uśmiechasz! czasami jesz w domu, czasami wyjdziesz, czasami zjesz też w trasie, ponoć nie można, ale masz chęć i dobrze ci z tym! bo to jest to, czego potrzebujesz na tę chwilę. a jak nie- odkładasz posiłek, albo celowo dopychasz się do końca żeby się upodlić i przekonać doraźnie, że to nie to. dajesz sobie też zielone światło na to, że kiedyś możesz wrócić do czegoś co ci nie smakowało, albo nadejdzie dzień, kiedy wzgardzisz czymś co zawsze ci smakowało. jesteś człowiekiem. i masz prawo się zmieniać. ale pamiętaj o tym, że inni także mają do tego prawo. jedynym co się zazwyczaj nie zmienia, jest TO MARZENIE. i to jest najlepszy dowód na to, że powinno pozostać TYM MARZENIEM. ideałem, fantazmatem, inspiracją, muzą, naprawdę infantylna głupotką, którą ubraliśmy w złoto i diamenty.
nie ma nic gorszego, niż lodówka wypełniona po brzegi tym samym i to w dodatku samymi rarytasami. otwierasz taką lodówkę i nie wiesz co zjeść. nie dlatego, że znudziło ci się to jedzenie. tylko dlatego, że nie widzisz w nim już jedzenia. otwierasz pełną lodówkę, przyglądasz się jej wnętrzu i nie widzisz nic. jest pusta. pusta jak ty. nie pozwól sobie odebrać samemu sobie swojego Marzenia. dąż do niego, masturbuj się nim, smakuj je, celebruj, ale nie złap go, nie zgwałć analnie i nie rozjedź czołgiem. to nie wojna. nie musisz sobie nic udowadniać. ani nikomu. Marzenia nie służą udowadniania innym twojej wartości. one służą po to, żeby Marzyć. żeby żyć i chcieć jeść śniadanie. Marzenie ma służyć tobie. A nie ty jemu. nie pozwól sobie pochłonąć się Marzeniu. bo zrobisz krzywdę sobie i jemu. i zostaniesz z niczym. z pełnym ale pustym.

ga

Mamy XXI wiek i staramy się odgradzać od naszej biologii, natury. uważamy ją za nieprzydatną i gardzimy pierwotnymi instynktami. ignorujemy znaki, które wysyła nam nasz mózg, ponieważ nie potrafimy nawiązać z nim dialogu i zapytać go szczerze: dlaczego wysłałeś mi taki sygnał? ponieważ zadając pytanie musimy wiedzieć, że możemy uzyskać odpowiedź. a ta może nam się nie spodobać. lub może się okazać, że nie potrafimy jeszcze lub nie chcemy zrozumieć naszego mózgu. a to w naszych oczach może uczynić nas głupcami. a tak nie jest.
Kiedy nawiązuję dialog z moim mózgiem i czegoś nie rozumiem, wiem, że muszę się nad tym zastanowić, przeanalizować temat i w końcu to zrozumiem. na razie muszę (nie, chcę, a jak nie chcę i nie szanuję- pamiętam jednak o jego uwadze) szanować jego decyzję, ponieważ on chce dla mnie jak najlepiej. bo on chce dla siebie jak najlepiej. to zdrowy egoizm, a kto jak kto, mózg chce dla siebie jak najlepiej. on się broni przed światem a jego osłoną jest moje ciało. więc zależy mu na moim ciele bardziej niż mnie. ja uznaję ciało za środek do np. przemieszczania się, ma mi służyć do życia, dla mózgu jest tym samym, tyle, że ciało należy do mózgu a mózg do ciała nie. ciężko się z tym pogodzić, ale w rzeczy samej mózg to nie my. to coś większego niż my, z czym możemy się zaprzyjaźnić lub nie.

Kocham moje ciało, bo jest dla mnie idealne. dostałam dokładnie takie jakie potrzebowałam żeby móc robić to co lubię.  jest takie jakie powinno być. tam gdzie mój mózg chciał żeby miało mięśnie- ma, tam gdzie chciał żeby było szczupłe- jest, tam gdzie ma być silne- jest. jest dla mnie perfekcyjne, wypracowaliśmy je razem i współdziałamy.
wiemy dobrze jak działa moje ciało, usuwamy usterki,wiemy w jaki sposób je zregenerować, ile czasu nam to zajmie, wiemy, kiedy jest czas, żeby się ogarnąć, potrafimy powiedzieć sobie: nie.
Mój mózg na tyle szanuje mnie za szacunek jaki mu daje, że kiedy jestem w fatalnym stanie (a byłam w najgorszym), ufam mu na tyle, że proszę go, żeby w ramach podziękowania dał mi siłę i żeby dał z siebie 1000% i zaprowadził mnie np. zarzyganą do domu. Ufam mu. Nigdy mnie nie zawiódł. on mówi: "ok. Idziemy. podnieś się. oddychaj, rozetrzyj oczy, masz cel: dojdź do domu. nie idziesz swoimi nogami, ja nimi idę, o nic się nie martw. masz jeden obowiązek: mieć szeroko otwarte oczy, żeby ludzie myśleli, że wszystko jest ok. nie mogą wykminić, że wcale nie jest perfekcyjnie, bo jakiś debil może się do ciebie dosadzić. i wtedy zmarnujemy twój klejnot, jeszcze cie zapłodni, na co ci to. twoim celem jest nie pozwolić zrobić sobie krzywdy. zaufaj mi." i ja mu ufam.  i daje mi kolejny prezent: aurę, która mówi innym: nie podchodź. nie ufaj jej. i ludzie to wyczuwają, nie rozumieją, a to czego się nie rozumie u większości wyzwala niepokój. odwracają wzrok i udają, że nie widzą . Mózg robi to też dla siebie, bo chce być bezpieczny. on  nie może sobie pozwolić żebym pijana leżała na podłodze. bo jest wtedy w niebezpieczeństwie. to transakcja związana. na drugi dzień, nie muszę mu dziękować. jesteśmy wtedy jeszcze silniej związani. ufamy sobie. wiem, że mamy wspaniała relację. nieważne też w jakim jestem stanie, mój mózg zapamiętuje wszystkie informacje. -czy pijana, czy naćpana, zapamiętuje za mnie i dla mnie i dla siebie wszystko. bo mój mózg uczy się świata w różnych stanach świadomości, porównuje, notuje. gdybym miała zapominać, po co miałabym to w ogóle robić! marnowanie czasu. on to zbiera i potem wspólnie to analizujemy. niesamowita wiedza. o mnie, o bliskich, o świecie. moje ciało jest jego plasteliną, która obrywa kiedy on się uczy. potem razem je regenerujemy.jesteśmy osobnymi bytami ale doskonale zgranymi, doskonale- na poziomie na jaki możemy sobie w tej chwili pozwolić, najlepsze jest to- że będzie jeszcze lepiej. to mnie inspiruje. kocham mój mózg. kocham go.

wracając do tematu nie godzenia się z naturą zwierzęcą, czyli jakże ludzką: przykładowo, jeżeli kobieta poznaje faceta i - uważa go za swój 'ideał' (taki przystojny, zabawny, z kasą, oh!!) ALE coś jej nie pasuje... tylko co? czy aby nie narzeka? to jest sygnał od mózgu. którego nie należy zignorować. należy go przeanalizować. mózg mówi ci wyraźnie: odejdź, zostaw go, on do ciebie nie pasuje, będziecie mieć chore i słabe dzieci, a twoim obowiązkiem jest mieć silne dzieci. bardzo ważny jest zapach, czasami niewyczuwalny, ale nasz mózg go wychwytuje, analizuje i wie: ta osoba jest chorowita, ma niepasujący do ciebie genotyp, nie ćwiczy, je niezdrowo, miewa gazy, ma odleżyny, wyczuwam na nim kilka kobiet z ostatnich dni, więc często zabawia się z innymi samicami, a ty tego nie lubisz i nie akceptujesz, nie myśl, że on to dla ciebie zmieni. i to co ciebie odstraszy, bo twój mózg chce dla ciebie silnego partnera bo ty jesteś silna, tak inną osobę zachęci: on jest słaby jak ty więc będziecie mieć w waszej kategorii najlepsze dzieci. tamten jest za silny i cię zajedzie, poza tym, masz za słabe łono na jego dziecko i nie dasz rady. skup się na tamtym.

ja nie muszę analizować sytuacji, ja ufam mojemu mózgowi. mówi: nie swataj się z nim, więc tego nie robię. jeżeli mówi: to ten, interesuję się tą osobą, lub świadomie nie. ale zanotuje ją i wiem, co mój mózg uważa za odpowiednie dla mnie. i zgadzam się z nim. schlebia mi jego i mój gust.  jeżeli już na początku dostałam sygnał: to nie ten samiec, wiem, że to nie ten. mój mózg jest teraz zaprogramowany na potomstwo, wiem o tym, ale na rozsądne potomstwo. powiedział mi szczerze: chcę mieć dzieci, wiedz o tym, więc uważaj.
 Szuka samca najgodniejszego, ponieważ ja jestem silna i moim obowiązkiem jest mieć najlepszego sortu dziecko. i nawet jeżeli miałabym ochotę niezobowiązująco z kimś pochędożyć, kto nie pachnie jak sobie życzę, mój mózg mówi do mnie: stara, nie warto. pamiętaj, że ja chcę i jestem już zaprogramowany na dziecko i mogę ci zrobić psikusa, a uwierz: ani ja ani ty nie chcemy mieć z nim dzieci co my zrobimy z taką miernotą? twoje ciało jest gotowe, bo je przygotowałem, procesu nie da się włączać i wyłączać, jesteś teraz odpowiedzialna nie tylko za siebie, ale za te wiedzę, którą ci dałem.
ten dialog, który nawiązaliśmy jest także obciążeniem. nie mogę udać, że nie słyszę, bo on mi mówi już wyraźnie: NIE, ale zrobisz jak chcesz. mimo, że ja jestem mózgiem, w świecie fizyczności, to ty mnie masz w przysłowiowej garści, zrobisz jak chcesz.a ja się podporządkuję. i nie będę cię oceniać i wypominać, wychowamy razem to dziecko i już. słabe czy silne- nasze.
Ufam mojemu mózgowi i wiem, że nie warto ryzykować. wiem, że on chce super dziecka i muszę uważać.

jest bardzo mało samców, którzy mnie interesują seksualnie. fizycznie- wszyscy, każdego potrafię sobie wyobrazić w miłosnych uniesieniach, ale nie ze mną. nie chcę dotykać większości  ludzi. dla mnie ważna jest energia. już po tym, jak ktoś dotknie mnie w ramie wiem, jak będzie wyglądał nasz seks. większość ludzi ma potrzebę dotknięcia mnie, właśnie w ramie, kiedy jest gołe. bo niby to nic intymnego, a chcą mnie dotknąć, wiec dotykają w te odsłoniętą część ciała. dziwiło mnie to. ciągle słyszałam ;jesteś taka ciepła i gładka, przyjemna'. było to dziwne. a teraz wiem, przyciągam, maja potrzebę się otrzeć o te energię, bo jej nie mają i ich fascynuje. mnie dotyk takich ludzi zazwyczaj obrzydza. jest dla mnie lepki i zimny. wstrętny. rozumiem ich fascynacje ale nie życzę sobie ich przy sobie. wiem już że oni nie zdają sobie sprawy jaka jest między nami różnica. jesteśmy zupełnie innym typem człowieka. to coś zupełnie innego niż kolor skóry. to inny sort. powinni widzieć te różnice. i powinni wiedzieć, że  nie pasujemy do siebie. ale oni są zaślepieni. i nie czują, że mnie obrzydzają. są dysfunkcyjni. nie chcą dojrzeć prawdy, że są mi wstrętni, ponieważ ja ich pociągam szukają wzajemności. to słabość. ślepota to słabość. trzeba wiedzieć kiedy z godnością odpuścić. bo to, że ja ich nie chcę nie znaczy, że są gorsi. są inni.  dla mnie gorsi, ale dla innej lepsi.

kiedy dotyka mnie ktoś kogo ciepło parzy się z moim jak dwa kundle, wiem, że jesteśmy z tej samej półki energetycznej, a to już dobry znak. najlepszy! jest nas niewielu i się wyłapujemy. nie musimy się parzyć między sobą jak te króliki, ale czujemy wspólnotę. jesteśmy rodziną.

po dotyku wiem, czy ewentualny seks będzie udany czy nie. po spojrzeniu. po prostu to wiem, bo widzę, że druga osoba też to wie. świadomi siebie, swojej wartości, ale także swojej biologii ludzie. ludzie, którzy wiedzą jak działa ciało, jak działa psychika ludzka, jak działają gierki, po co jest seks, z czym się wiąże, ludzie którzy wiedzą co to pot,  ślina, tłuste włosy i człowiek, który wie jak układa się ciało pod czas seksu.

chodzi o godność, pewność siebie, pogodzenie się z tym, że mam do czynienia z samcem alfa, który wie, że ja jestem samicą alfa, że jesteśmy partnerami, którzy mogą się dominować nawzajem, i że nadal będą dla siebie kobietą i mężczyzną. nie stracą w swoich oczach nigdy.

Ciekawym doświadczeniem jest, kiedy dwoje ludzi, którzy teoretycznie powinni do siebie pasować: bardzo sobie imponują, inspirują się nawzajem, podobają się sobie fizycznie, mają świetny kontakt- nie nawiązują intymniejszej relacji. nie są sobie obrzydliwi, właściwie wiedzą, że są piękni i wiedzą, że podobają się innym, nam także, doceniamy ich urodę, ładnie pachną, wyobrażamy sobie ich w miłosnych uściskach z innymi, ale ze sobą nie. właściwie mamy pretensje do siebie, że to nie wychodzi i co więcej widzimy, że druga strona ma potajemne, podobne rozterki. i wtedy rodzi się pytanie: czemu nie? czemu pociąga mnie jako osoba,. także fizycznie a nie mam ochoty uprawiać z tą osobą seksu, czy to ze mną jest coś nie tak? na to pytanie może być kilka odpowiedzi, możliwe, że mózg uważa, że jako rodzice są zbyt podobni, a dziecko będzie nudne i będzie powtórzonym schematem. być może wiemy, że mamy do czynienia z kimś tak podobnym, że nas nudzi, po co uprawiać seks z kimś takim skoro możemy zrobić to sami ze sobą, być może zachowujemy te opcję na później, na wszelki wypadek, jeżeli nie znajdziemy czegoś lepszego.  być może wiemy, że na tym etapie życia potrzebujemy czegoś innego, np. 'dziwnego' partnera. że to nie jest ten czas. i we wzajemnym szacunku wycofujemy się. czyli nawet nie zaczynamy relacji.

Są ludzie, którzy nie odczytują znaków: "zostaw mnie". To dramat. Nie widzą oczywistych sygnałów. biologicznie są niepełnosprawni. Tak skupieni na swojej chuci, swojej wizji seksu, który zdecydowanie będzie fatalny i ty o tym wiesz widząc ich debilizm,  że nie są w stanie zauważyć komunikatu: zostaw mnie.  ale nie zostaw bo się ciebie boje, tylko na litość boską, po co ci to? nie widzisz, że mi się nie podobasz? nie widzisz, że tobą gardzę, nie słyszysz? nie widzisz, że nie jestem dla ciebie dobrą partnerką? jesteś kretynem, skoro nie wiesz, że powinieneś mnie unikać. nie wynika to z jego siły a ze słabości. jest tak głupi, że nie widzi  oczywistości. dla mnie to idioci. schematy. ślepe krowy.

ale muszą być ślepe krowy, żeby mogli być ci z prawdziwą energią. ciepli, przyjemni.  a ta energia wypływa ze środka. to siła.

niedziela, 22 lutego 2015

https://www.youtube.com/watch?v=MD8zyMXisPE

Jestem nauczona i przyzwyczajona do tego, że mam prawo pytać i oczekiwać odpowiedzi. A jeśli ta mnie nie satysfakcjonuje, mam prawo pytać i szukać dalej.
Mam prawo poznawać świat, przyglądać mu się, bo to mój dom.
Właściwie to mój obowiązek znać miejsce zamieszkania.

Są pytania, na które odpowiedzi są mi bardzo potrzebne. Są też takie, które rzucam od niechcenia jako zapchajziury.
Jest jedno takie pytanie, na które nikt nie potrafi mi sensownie odpowiedzieć, a ja potrzebuję tej informacji, bo potrzeba mi ram.
Po co żyć?
A skoro nikt nie wie, to zaczynam wierzyć w to, że na to pytanie nie ma odpowiedzi, a jak jej nie ma to może po prostu po nic? A może odpowiedź znajduje się na końcu drogi, jako nagroda?

jestem zmęczona i trochę się boję.


piątek, 20 lutego 2015

https://www.youtube.com/watch?v=CIxl2iIYadI
świat wypadł mi z moich rąk.
jakoś tak, nie jest mi, nawet żal


to nie ja jestem nienormalna, to z Wami jest coś nie tak. zakłamane, pozbawione ambicji, pasji gówniane stwory.
Boga mi potrzeba. ale nie Waszego. bo co to za Bóg, w którego wierzą takie miałkie gównodupojady? Mój Bóg musi być Wielki. I Prawdziwy. Szukam szczerze, rozglądam się, chłonę. I czuję, że on za mną dybie, zbliża się, chucha mi między łopatki. A ja drżę. Drżę jak ta osika. Na wietrze, a wiatr ten wydobywa się z jego otwartych, głębokich ust. Boskich ust- dodam.
Ohh, Mój Boże. MÓJ, MÓJ, MÓJ.

Pachnie Wiosną.

kochane, zawistne kurwy, odjebcie się i zacznijcie żyć własnym życiem.

Ja mam plan, wykonam go sam(A).
tralalala

wróciłam po kolejnym, ponad tygodniowym wojażu. za kilka dni wyjeżdżam znowu. ale na dłużej. miesiąc, może dwa.
bo niektórzy coś w życiu robią. nie tak jak śmieszne gnomy, które się tylko dopierdalają.
jak rzepy do psiej dupy. ajojajjjj

Makijaż artystyczny
fot. Jarosław Antoniak
modelka: Ewa
retusz: Michał Wargin
make-up& hair: Agnieszka Kwiatkowska


piątek, 13 lutego 2015

środa, 11 lutego 2015

Dekadencjo, chuj ci w dupę!

nie.
chcę być jak inne dziewczyny. chcę kochać, psioczyć, plotkować, płakać, być zazdrosna, żądać wierności, co więcej- ufać w tę wierność, mieć cellulit na dupie i wielkie brzuszysko.
to wszystko, czym kiedyś zwykłam pogardzać, teraz jawi mi się jako ideał, do którego nawet nie mam co śmieć dążyć, bo wiem, że nie dam rady nawet do niego się zbliżyć.

czemu widziałam co widziałam. czemu byłam gdzie byłam. czemu zrobiłam co zrobiłam. i czemu nie jest mi z tym wcale źle?

ale ohh. to wypalenie, cholerne, przeklęte wypalenie. znudzenie. pokażcie mi coś co mnie wzruszy, co mnie poruszy, zainteresuje, dajcie mi kogoś, kto mnie zaciekawi. oddam królestwo, godność, odnowię cnotę i ją przedstawię oto na złotej tacy. zabiję siebie lub kogoś, ale dajcie mi cokolwiek. kurwa, skąd brać te bodźce, czemu mnie nie jara to co większości dostarcza rozrywki. skąd mam wziąć cokolwiek? czemu kurwa nic mnie nie bierze. ja mam 27lat, czemu to wszystko stało się tak szybko.

prędzej czy później ja się zabiję.
albo ktoś mnie zabije, jakiś parszywy, zakochany we mnie, cholerny amant, jebane lovelasy, których pełno
albo jakiś nałóg mnie zabije
albo umrę, od tak, nagle, niby bez powodu.

ale to się stanie prędzej czy później. a raczej prędzej. bo pędzę na złamanie karku.

https://www.youtube.com/watch?v=nxtIRArhVD4
jeszcze raz, bo świetne. po prostu świetne. podnieca mnie max.

ja tylko chcę mieć normalne życie. pragnę być normalną osobą. nie chcę mieć w głowie tego co mam.
bo może to i wyjątkowe, ale ja tego nie udźwignę. oddam to, niech ktoś to weźmie. poważnie.
za darmo.
gdybym otworzyła lumpeks z moimi popierdolonymi, złymi myślami i sprzedawała kilogram za dwa złote- byłabym milionerką. cholerne hipstery rzuciłyby się, nie wiedząc po co sięgają. gnoje, które chcą mieć coś wyjątkowego, a nie wiedzą co to kosztuje. bo to zabija.
rozpierdala od środka jak wielki, murzyński kutas małą, azjatycką, niezdeflorowaną jeszcze cipeczkę.






https://www.youtube.com/watch?v=nxtIRArhVD4
Proszę bardzo, będzie nasza wersja, made in Berlin,proszę czekać :)

A od jutra znowu rozjazdy, to się nasiedziałam, ph:) ale owszem, mam dość. szczypta lenistwa zalana potężną chochlą smutku, samotności i złych myśli. Ale potem jebłam się w kiblu na podłogę, wyryczałam i oto- narodziłam się na nowo. żyję. ha, sukces:)
Ciężkie jest moje życie. Nie dość, że sama siebie nie ogarniam to jeszcze mam przyjaciół i rodzinę mocno powypadkową. Wystarczy, że ktoś się nie odzywa kiedy obiecał a już nachodzą mnie niedobre pomysły. i nie jest to moja fanaberia. Po prostu każda z tych osób o których potrafię myśleć w takich kategoriach, najzwyczajniej w świecie- jest w każdej chwili w stanie odwalić dramat w postaci np. samobójstwa czy wypierdolenia nie wiadomo gdzie.
Martwię się więc nieustannie i o bliskich i o siebie.
Ale dobrze jest mieć o kogo się martwić.

kiedyś byłam szczęśliwsza. stosunkowo. życie było wtedy przyjemniejsze,mniej skomplikowane, bardziej puste.
teraz, kiedy jest tak wypełnione, kiedy ja jestem taka przepełniona, życie jest po prostu trudne. miejscami męczące, albo: miejscami niemęczące.
paradoksalnie- dużo lepsze.
bo ja wolę żeby coś było pełne, nawet żeby się przelało, niż żeby nie było co pić.




wtorek, 10 lutego 2015

Poznań- miasto, które mam ja.
Wrocław- miasto, które chcę mieć.
Warszawa- miasto, które chce mnie mieć.

I bądź tu człowieku mądry. Co począć, co począć.  Bo takie jeżdżenie jest bezsensu. A może z sensem? nawet tego nie wiem.
Nie mogę zapomnieć o Berlinie, który też mnie ściąga. I przyznam, że ostatnio nieśmiało zerkam w jego stronę. Póki co mówię "nie", ale już nie tak stanowczo jak swego czasu. Bo przecież tutaj już nic mnie nie trzyma. Niby czemu mam tu siedzieć. W Berlinie jest dla mnie więcej miejsca. I moje gówniane szaleństwo bardziej się tam schowa w tłumie, i zarobię więcej, robiąc to samo, i odetnę się od tych, których chcę, a którzy nie chcą mnie. I artystycznie też wyżyć można się tam sporo mocniej. A ja potrzebuję i pragnę tego wyżycia. Chcę rzygać sztuką. I tęczą.


poniedziałek, 9 lutego 2015

Najmniej przyjemna część grania gdziekolwiek, w czymkolwiek (przynajmniej z mojej perspektywy, ale założę się, że większość osób występujących jak małpy na kiju-przyzna mi rację) to castingi.
Bardzo tego nie lubię, to najmniej naturalna sytuacja jaką można sobie wyobrazić. Wchodzisz, masz chwile, gapią się na ciebie,już od progu oceniają, opiniują, wiesz, że jak wyjdziesz będą otwarcie o tobie gadać (głównie obgadywać), gapią się na ciebie jak na kawał mięsa,gówna za przeproszeniem i czują, wyraźnie dają także do zrozumienia, że to oni tutaj rządzą. No bo tak. To ty przychodzisz do nich i coś od nich chcesz. Co prawda, kiedy wygra się casting, role się odwracają- to teraz bardziej im na tobie zależy niż na odwrót, ale do tego'dostania roli' musi dojść.

Wczorajszy casting poszedł mi nie najgorzej. A to już coś. Zobaczymy. Ale powoli mam dość castingów. Inaczej trzeba rozegrać życie niż wiecznie coś komuś udowadniając, lub co gorsza- próbując udowodnić.

W domu czekał na mnie kilkudaniowy obiad zrobiony przez Jara. Dobrze mieć takich Przyjaciół, chociaż w odniesieniu do jednej osoby wypada napisać- Takiego Przyjaciela.
Wiem,że wyjeżdżam jak szalona, może widujemy się wszyscy za mało (ale może nie.) jednak zawsze mam do kogo wrócić. Nie wiem jakbym sobie poradziła bez moich Potworów.
I brawo dla nas, bo zaczynamy się ogarniać.Za co Wam i sobie dziękuję.

Dzisiaj piszę. I rysuję. Mam wolny dzień i zamierzam poświęcić go na moje trele-morele.
Sporo się zmienia. Za szybko, nawet jak dla mnie, ale bardzo, bardzo tego potrzebuję. Czuję, że podjęłam ostatnio kilka złych decyzji, których mogę potem żałować. ALE. po pierwsze: lepiej mieć czego żałować niż nie mieć nic,po drugie: doświadczenie, doświadczenie, życiowe- tak najzwyczajniej w świecie, zbieram, kolekcjonuje, po wtóre: teraz mi z tym dobrze no i kto wie:może wcale nie będę żałowała, tylko wręcz przeciwnie?:D


niedziela, 8 lutego 2015

piątek, 6 lutego 2015

https://www.youtube.com/watch?v=_7C9KbvSJJQ

https://www.youtube.com/watch?v=_G3QKqGwi3I

Życie jest proste, ale cholernie skomplikowane. I trudne jak cholera a jednak błahe.
Wszystko ma kilka den, a w każdym kolejnym można się tylko mocniej utopić. I kiedy myślisz już, że zaraz się udusisz, jakaś (nie)boska siła wywala Cię na brzeg. I wszystko zaczyna się od nowa. I od nowa. I od nowa.
Ty cholerna siło, albo daj mi więcej tej energii, albo spierdalaj, won. Precz, maro przeklęta.

czwartek, 5 lutego 2015

Niemal dwutygodniowy wyjazd w końcu się zakończył. Jestem w Poznaniu, ale nie mogę napisać, że jestem u siebie. Czy jest gdzieś 'u mnie'? Nigdzie nie mam spokoju, swojego konta. wszędzie ktoś się pałęta. Nie daję już tak rady. Lubię lub kocham tych ludzi, ale ja chcę pobyć zwyczajnie, sama. Ale sama sama. Nie na dzień, nie na dwa. Myślę o miesiącu, dwóch. Chcę zapaść w sen zimowy.

Tylko kurwa, nie wiem jak to zorganizować. Znowu wzywa mnie i Warszawa i inne badziewia tego świata. A ja chcę usnąć.

https://www.youtube.com/watch?v=mzk1IUsF1R0

środa, 4 lutego 2015

26 dni, pięknie, po prostu pięknie. A będzie tylko lepiej.
Życie zyskało na nowej jakości. Ale jeszcze nie jestem gotowa na przebywanie w towarzystwie zabawek. Już niedługo- tak (mam nadzieję), ale jeszcze nie teraz. Chciałabym to wszystko przyspieszyć, jednak się nie da.
I znowu, jak to wyśpiewał nam pewien znany solista:
Czas nas uczy pokory.
A to święte słowa!





poniedziałek, 2 lutego 2015

To zaszło za daleko. My już nie potrafimy funkcjonować wśród ludzi. Jesteśmy dysfukncyjnymi społecznie jednostkami. Ludzie najpierw zwracają na nas uwagę, zakładają, że nasze zachowanie to poza, uważają, że gramy i kłamiemy. Szybko jednak dostrzegają, że to nie kłamstwo. Wtedy zaczynają się nami bardzo mocno ciekawić. Zderzenie z innym światem zawsze jest ciekawym doświadczeniem. Kolejna krótka chwila i mają nas dość. Jesteśmy bardzo intensywnym towarzystwem. Po prostu są nami zmęczeni i nie mają siły z nami przebywać. Mają dość. A potem, także według schematu- pojawia się strach. Nie ufają nam, wiedzą, że możemy zrobić wszystko. Że nie mamy granic, a brak granic przeraża. Mają więc nas dość, nie ufają nam i nas słusznie zresztą- nie chcą nas przy sobie.
A my szalejemy. Po prostu nam odwaliło. Ja to wszystko wiem i widzę, ale nie umiem tego powstrzymać. Co najgorsze- nie chcę. Wolę się wycofać ze świata, zaszyć gdzieś najakimś zadupiu i zniknąć im sprzed nosa. Dla ich i mojego bezpieczeństwa. Ale zmieniać się nie chce. Za bardzo lubię siebie, za mało lubię ich i za dużo energii by mnie to kosztowało. Wtedy dopiero byłaby to gra. I poza.I wtedy byłoby to ryzykowne. Bo to jak tykająca bomba.
Muszę wyjść od ludzi.
Nie tylko jak zresztą.

https://www.youtube.com/watch?v=1NpYukm_d1o&x-yt-ts=1422579428&x-yt-cl=85114404


Archiwum bloga