piątek, 31 października 2014

k

seksie, seksie, co ty w sobie masz, ze jak sie nie dasz, to nic nie ma, a jak sie dasz to wszystko za to masz.

wtorek, 21 października 2014

Cykl moich Postaci, Portrety

Jak w temacie.

każdego dnia mam zamiar rysować jedną Postać i pisać o niej krótki opis. czasem dłuższy.

Drogie Postacie, nie złośćcie się i nie grymaście o kolejność! wszystkie Was uwielbiam, a na to kto której portret powstanie jako kolejny (...)  ma wpływ owszem, kilka czynników, ale na pewno nie to, kogo lubię mocniej! :)

Helenka idzie pierwsza, bo ostatnio spędziłam z nią dużo czasu i mocno siedzi w mojej głowie. i tyle. ostatnio mocniej niż inni, ale nie znaczy, że bardziej i w ogóle. oh!

Żabia Księżniczka. 
Wygląda trochę jak żaba a trochę jak stwór bagienny. Mało kto jej powie, że jest jak żaba, bo myślą, że to zniewaga. 
Żadna to zniewaga, znać życie od strony bagna, a mimo to się śmiać tak, że każdy ten uśmiech chce skraść. 
Ona skacze i się gubi, codziennie, nawet we własnej kuchni, nie wspominając o czerwonym pokoju. Mówią, że to urocze i że chcą się pogubić z Nią. 
Ale zawsze na chwilę próbują ugościć ją w swoim życiu, kradnąc jej dużo a nie dając nic. 
Na dłużej nikt jej nie chce. 
Mówią, że okazało się, że nic w niej nie było. Że głupia.
A w niej jest tak dużo, że pęka w szwach. 
Ma oczy większe niż głowę, a te oczy są mądre tak bardzo jak smutne. 
Żaby żyją na bagnach, jedzą muchy i większość nimi pogardza i myśli, że może tak sobie oto gardzić. 
Ale taka ciekawostka, że gdy żaby śpiewają, to cały świat je słyszy choćby i nie chciał. 
Nie bój się Żabo bocianów! Bo tam skąd patrzą i myślą, że są taaak wysoko, mogą walnąć głową o gałąź, wpaść do bagna i się utopić. 
Bul bul.








poniedziałek, 20 października 2014

nie pajaca daj nie pijaka

Przepraszam.



kurcze. nie chcę wyjść na samochwałę, bo te w koncie stoją i marudzą (a, to w sumie jak ja...), ale ilość osób, które żebrzą o kontakt ze mną mnie powala...
każdego dnia moją skrzynkę fejsbukową, meilową, telefoniczną i inne, atakuje kilkanaście wiadomości z prośbami o spotkanie, z wyznaniami miłosnymi i obrzydliwymi, tandetnymi komplementami.
 a jak nie odpisuję, to niestrudzeni adresaci ślą zapytania ponownie i ponownie. zarzucają mi ignorancję i niemal płaczą błagając o jakąkolwiek odpowiedź z mojej strony.
mocno wierzę, że osoby te, zerkają także i tutaj. zresztą, zapewne zerkają wszędzie, nawet pod moją wycieraczkę spod której wygrzebują resztki błota ze stópek mojego psa.

(nie)drodzy. dajcie mi spokój. nie mam potrzeby nawiązywania z wami bliższych relacji. nie mam potrzeby pisania z wami i wymieniania zwyczajowych, grzecznościowych formułek. tym bardziej, nie mam potrzeby nawiązywania romansów za pośrednictwem internetu.
większość z was owszem, 'znam' z życia realnego, ale chujmnietoboli i dajcie mi spokój. wkuXXia mnie to, że dzisiaj weszłam na fejsa i spotkałam się z 14stoma (!) wiadomościami z rana, gdzie: 9 było od przeklętych fagasów (których znam), 2 od miłych memu sercu osób a 3 od kebabów, których nie znam.
nie życzę sobie takich wiadomości. po prostu sobie ich NIE ŻYCZĘ!

chciałam dodać, że w ogóle nie wiecie co czynicie i porywacie się z motyką na słońce.
raz, że nie macie mi nic do zaoferowania. po prostu nic. już samo to, że myślicie, że złapię sie na te wasze tanie chwyty  świadczy o tym, że w ogóle nie wiecie z kim macie do czynienia, nie chcecie wiedzieć, coś sobie na mój temat wymyśliliście i się tego rozpaczliwie trzymacie, a prawdziwa ja w ogóle was nie interesuje i jej nie ogarniacie. to mnie obraża. wy mnie obrażacie.
a dwa, że gdybyście wiedzieli kim jestem, jak myślę, jak postrzegam świat- NIE CHCIELIBYŚCIE MNIE ZNAĆ.
więc niech będzie, że dla was samych (a nie dla mnie): odwalcie się ode mnie.
wiem, że jest wiele dziewcząt, które marzą o takim sraniu, ale dla mnie nie ma to żadnej wartości i mnie wkuXXia (jak już napisałam wyżej)
i nie są to trele i żarty, flirciki i dupciki.
ta notka jest dla was szansą żeby sobie odejść w spokoju. więcej miła nie będę. a mówiąc 'miła' mam na myśli nie odzywająca się i olewająca. teraz będę odpowiadała. i to to co myślę naprawdę.
rozumiem napisać raz. ale żeby kuXXa słać te żenujące wiadomości dzień w dzień?
DOŚĆ.
TO NIE JEST MIŁE!!!

niedziela, 19 października 2014

lala banana.

nie wiem po co inni się uzależniają i czy maja na to jakikolwiek wpływ.
ja lubię się uzależniać chociażby po to żeby zerwać z nałogiem.
sama walka, upodlenie, poznanie siebie od słabej, dziadowskiej strony są warte tego żeby wejść w coś za głęboko.
a jak kiedyś się nie uda wyjść to i trudno. kto nie spróbuje ten się nie przekona.


piątek, 17 października 2014

starość, też radość? aha, na pewno...

Niektóre rzeczy, zjawiska, które się zmieniają i my jesteśmy ich świadomi, krzyczą nam wprost do ucha: otwieraj, to dorosłość! nie masz szans, już po tobie!
Dla mnie wyznacznikiem tego, że ktoś jest już duży i taki mONdry to:

-Słysząc "masz kobiece kształty" uznajesz to komplement. nie zastanawiasz się "czy jestem gruba?!"
-Scarlet Johanson przestaje być dla ciebie otyła. staje się symbolem seksu (ostatnio w kinie przeżyłam kryzys, kiedy ta niegdyś dla mnie baryłka, wtoczyła się na ekran i pomyślałam 'no no no...' wiedziałam, że już nie umknę starości!
-Przestajesz uciekać na drugą stronę ulicy kiedy widzisz grupkę samców. Przechodzisz między nimi, manewrując biodrami i patrząc każdemu prosto w oczy.
-Ci sami chłopcy, na twój widok nie gwiżdżą już i nie krzyczą "ale dupa!", tylko kłaniają się i życzą ci udanego dnia.
-Palisz mniej nie dlatego, że nie masz pieniędzy, tylko dlatego, że boisz się zmarszczek i o stan swojego uzębienia
-Patrząc na rówieśników, którzy mają dziecko, nie myślisz już "hahaha, wpadka!", tylko "to ich świadomy wybór, hmmm.."
-Patrząc na znajomych, którzy wzięli ślub nie pogardzasz nimi tylko cicho zazdrościsz i zaczynasz myśleć o samotnej starości.
-Zamiast spać w obcych miastach po znajomych, wybierasz hotel. i- stać cię na niego!
-Jak już u kogoś śpisz, nie przynosisz wódki i czipsów tylko kwiatka doniczkowego i ptasie mleczko (firmowe, nie podróbę)
- BUDZISZ SIĘ I NIE WIESZ GDZIE JESTEŚ. chwilę się zastanawiasz, rozglądasz: co to za miasto, co to za hotel, koło kogo właśnie leżę, na którą gdzie mam być, czy się nie spóźniłam (o cholera, prawie już tak!) i w sumie... jak mam na imię?
- Wiesz co to pit i jak go rozliczyć. I rozliczasz.
-Rozliczasz pit też innym.
-Zamiast wykłócać się o swoje racje wolisz milczeć.
-Wolisz kupić dobry krem do twarzy niż ładny lakier do paznokci.
-Nie kupujesz tanich worków na śmieci tylko te wytrzymałe.
- Dociera do ciebie, że tenisówki to nie są buty na każdą okazję (to bardzo boli...)
- Czasami mówisz, że jesteś zajęta, chociaż wcale nie jesteś, ale wypada udać, że się coś robi.
- Częściej chodzisz do kina niż ściągasz filmy
- Częściej kupujesz płyty niż ściągasz muzykę
- Sprawdzasz nie kaloryczność a skład produktów.
-Wszędzie chodzisz z kalendarzem.
-Nie masz już zniżek studenckich (to też boli, może najmocniej!)

zapomniane, niezapominajki, part I

znalazłam, stare, starsze, młode, młodsze.
jakość niezbyt dobra (nie napisze brzydko, bo potem ktoś mi zgłasza notki jako brzydkie i mi blokują blożka a ja wtedy płaczę- godzinami, dniami...)
...ale to nieistotne!
jest jak jest i z tym trzeba się pogodzić. a jak nie to nie i już!
HOPLA!:
 (ps. PERSPEKTYWA, zjawisko, które w tej chwili zajmuje mnie najmocniej. Bo wszystko jest zależne od niej. wszystko.)






























poniedziałek, 13 października 2014

inspiracje.

profil miszczowski. najlepszy. 

moja Mamula mloda koza.

 ja, a co, tez siebie inspiruje. z taka twarza i cialem co mam siebie nie inspirowac. pracuje, to mam, za darmo nie dostalam. a jak nie za darmo to cenie podwojnie.


moja mama, wujek i dziecie. nie moje i nie mamy. 


moj brat Adamus, i mam nadzieje (zawsze i na zawsze) jego przyszla, nowa zona: Jola. poczekaja na siebie, wierze, ze sie doczekaja. teraz lub pozniej :
d

a tu co. tego nikt nie wie. ja na pewno nie wiem.


nie wiem dalej. slodka niewiedzo, wypelnij mnie po brzegi, nie chce wiedzy, boje sie jej.


a co. czemu nie. nadal nie wiem, ale wiem za to, ze to czego nie wiem sprawia mi przyjemnosc.


a tu cudowny Jareczek ;d podobienstwo uderzajace!!

<3



starosc nie lubi mlodosci, bo czemu by miala. to glupie. jak glupi jst dziurawy but. o!

Były czasy, kiedy nie miałyśmy nic, nie wiedziałyśmy nic a największym koszmarem wydawało nam się pokazanie publicznie cipki czy cycków.
 To były jedyne nasze świętości, bo tak naprawdę tylko to miałyśmy do zaoferowania.  Więc te świętości kryłyśmy, chowałyśmy przed światem i przed światłem. Jak w świątyni, to co mało ważne, tandetne wisi i niby kusi, a to co jest uznawane za wartościowe chowa się po piwnicach i innych lochach.
I dziewczynki robią ze swoich ud takie lochy, a cipki traktują jako skarby.
 Płacząc, że czego oni od nas chcą i od naszych małych cycuszków placuszków, których tak nienawidzimy! Dajcie nam spokój, nie patrzcie na nasze cycki!
 Niepewne swojej rosnącej kobiecej dumy (w przyszłości, póki co- udręki!) byłyśmy przekonane, że mamy tyle do zaoferowania poza tymi kiełkującymi cyckami. A prawda jest taka, że właśnie nie miałyśmy nic! Bo te kiełki cycków pojawiły się szybciej niż kiełki myśli w naszych głowach.
Cipka i cycki, tylko to było w nas atrakcyjne.
Nic więcej Nie było w nas interesującego. A domagałyśmy się poklasku, pochwał, tylko same nie wiedziałyśmy do czego? Co można chwalić u takiej nastoletniej, krzyczącej, nieśmiało agresywnej, nadpobudliwej, rozchwianej, bez charakteru jeszcze dziewczynie? Chwalić ją za bunt?
Toż to przeciwne buntowi, bunt chwalony być nie chce i nie powinien! Szanujmy bunt, nie chwalmy go! Choćbym chciała i popierała to buntowi się swojego dziecka się sprzeciwię bo taki jest obowiązek matki!
Chwalić ją za wiedzę? Toż w tej głowie jeszcze nic nie ma, pusta, lekka, kiwa się na wietrze.
Chwalić za talenty? One dopiero się rozwijają, taka nastka jeszcze siebie nie zna na tyle, żeby wiedzieć w co zainwestować. Jeszcze nie ma pasji, jeszcze nie płonie robiąc to co kocha.
Bo jeszcze nie kocha, nie umie. Boi się samej siebie, więc boi się wszystkich dookoła.
Nieważne czy coś umie lepiej czy gorzej, chodzi o pasję o namiętność. A jak ją ma w sobie wykrzesać, skoro póki co wstydzi się choćby tych cycuszków? Człowiek z pasją nie wstydzi się cycków. Albo je kocha albo ich nie zauważa, będąc daleko nad nimi. Nie nosi ich nawet w staniku, pozwala im zwisać i dyndać, bo sztuka jest ważniejsza niż jakieś tam cycki. ‘cycki? Jakie cycki?!’
Pasja cycki kocha lub cycków nie zna, koniec tematu.
Chwalić ją za dojrzałość? Toż nawet jeżeli jest nad wyraz dojrzała jak na swój wiek, to pochwała młodości komplementem składającym się z dojrzałości jest zniewagą. Ale o tym młodość dowie się później. Młodość dowie się o tym na starość, kiedy będzie już za późno.
Bo młodość chce być stara a starość chce być młoda. Taki ambaras.
I za co chwalić kogoś kto tak bardzo tych pochwał się domaga, a nie ma tu czego powiedzieć. ‘jesteś dobrym dzieckiem’ powiedz. Ale cycki jednak bardziej zwracają uwagę…
A cycki i cipka fajne ma taka nastolatka. Najfajniejsze.
I tego się obawiam np. ja. Że w starciu z taką młodszą o 5-8 lat dziewczyną nie mam wielkich szans, kiedy chodzi o szybki romans. Bo jak tu nie zdradzić z taką słodką, dojrzewającą brzoskwinką? Jak nie dać się ponieść wyobrażeniu tych miękkich, gładkich ud na własnych ramionach i twarzy miedzy jej ciepłymi, mokrymi pośladkami. No jak?!
Ja to sama rozumiem, jako kobieta! Że taka zdrada jest niemal naturalna, jak poranna erekcja. I jeszcze trudniejsza do powstrzymania samą siła woli. A jak nie siłą woli to czym? Te myśli można powstrzymać w jeden sposób: dając im upust lub będąc sfrustrowanym.
Każdy facet chce uprawiać seks z młodą kozą. Taką, która mogłaby być jego córką. Taka jest natura. One kuszą, same o tym nie wiedzą.
Teraz jeszcze nie boję się aż tak bardzo, ale jak będę taką 60letnią kobietą, młodsze panny będę miażdżyc wzrokiem tylko dla zasady. Bo jak starsza kobieta ma szanować i tolerować młodsze, jędrne? To wbrew naturze. Czuję, że to najcięższy etap w życiu kobiety. Być może cięższy niż kiedy mężczyzna zaczyna mieć problemy ze wzwodem. Chociaż nie wiem, cofam to- nie wypowiadam się.
Starość nienawidzi młodości, za to, że ta jest młoda właśnie. I ma do tego prawo. Każdy będzie kiedyś stary (ten, kto dożyje) i wtedy będzie nienawidził kolejnej młodości tak jak sam swego czasu czuł nienawiść staroci. Tak to już jest. Więc młodości, nie miej pretensji do starości: tez tam będziesz, spokojnie. Poznasz ból tego, jak ktoś cię nie chce dotykać, bo masz pomarszczone uda, ból tego jak twoje piersi wiszą smętnie wokół pępka a sutki są większe od twojej twarzy. Ból zwisających pośladków, które klaszczą pod czas chodzenia. Tak, ciebie tez to czeka. Odejdą te jędrne wisienki, którymi teraz tak bezwiednie kusisz i zwodzisz mężczyzn, którzy dla ciebie SA gotowi skoczyć w ogień i porzucić dom. Ale nie wiesz, że tylko na chwilę. Bo on, jak possać te wisienki, jeden raz, drugi, to zechce wrócić do tej z posiniałymi wisienkami, ale jednak tej, która umie myśleć także za niego, i która jest ostoją. A ostoi nie przesunie nawet młody biust. On może na chwilę przysłonić oczy, ale to tyle.
Jak ma się czuć kobieta, świadoma życia, piękna z pasjami, której ciało już nie te i nieważne jak o siebie dba to będzie zawsze dużo mniej atrakcyjna od tej młodej, jędrnej i rozkosznie pulchnej tam gdzie trzeba a tam gdzie nie trzeba szczuplutkiej i strzelistej?
Jak się ma wybronić swoimi zmarszczkami? Kiedy się komuś podoba, ma wrażenie, że to nie koneser a fetyszysta. Bo po co miałby wybrać ją kiedy obok stoi ta młoda, z długimi, twardymi udami, znającymi ból wielogodzinnych ćwiczeń. I jeszcze te cycki, szlag by ją trafił!
No ale dla nich natura też ma prezent: starsze, owszem, mniej smakowite z ciała, ale za to mądrzejsza, ma lepszy mózg, lepiej umie manipulować, planować, uzależniać od siebie, wić gniazdko też umie i to całkiem wygodne, takie, którego żaden zdrowy na umyśle ptak nie opuści. No chyba, że na chwilę, do młodszej sąsiadki. Popatrzeć jak ona lata. więc lepiej ta starsza zatrzyma faceta i to na dłużej. Dzieci rodzi już gorzej i rzadziej, ale może i się zdarzy, że czasami jakieś jeszcze urodzi. za to skoro będzie miała samca na dłużej przy sobie to w końcu się uda. A ta młoda, ma na rozmrożenie kilka razy, potem samiec spada. Bo jak samiec jest mądrzejszy od samicy to nie zostanie. Czy młoda czy mniej młoda. Samiec musi być nieco głupszy, bardziej naiwny, mniej empatyczny. On jest silniejszy i tym przeważa nad samicą, a ona ma być mądrzejsza, żeby umiała jego siłę opanować bez użycia.. siły właśnie. Ma się obronić mózgiem. To prezent natury dla kobiet.  Bo taka samiczka jest nieatrakcyjna dla samca pod wieloma względami. Wiem, młodość, zajebistość, ale to jeszcze słabe, niewyrośnięte, więc trzeba bardziej dbać, więcej jedzenia, uwagi poświęcać. Samiec woli taką nieco (NIECO) starszą, która już wyrośnięta, już się nie zmieni w niewiadomo co, bo ma pełną i wiadomą postać. Taką, którą umie zadbać o siebie i ewentualne potomstwo
. A nie taką, którą trzeba jako to potomstwo jeszcze doglądać. Nie taką, której twarz się jeszcze zmieni, głos także, a waga waha się pod wpływem dorastania we wszystkie możliwe strony.
Ale takie młode samiczki też już rodzić mogą. I biologia o nich nie zapomina. Umysłu jeszcze nie maja, na razie głupie, bo całą energia z jedzenia idzie nie do głowy a na rozwój i rozrost ciała. Dopiero jak ciało urośnie w pełni to jedzenie w mózg pójdzie.
No ale coś mieć muszą. Więc dostają zalążki cycuszków i małe cipeczki i chcąc nie chcąc kuszą, zwabiają zapachem, ale na chwilę jako kwiat, który zerwany rychło więdnie. I kuszą pachnidełkami, naturalnymi z ciałek, nie do końca rozumiejąc jak i po co, ale coś jednak czując i na to uczucie  się wstydząc. Chowają te swoje skarby, w obszernych bluzach, płacząc po nocach, że ich talenty są niedoceniane na rzecz tego, że cycki jakieś większe każdego dnia i „dlaczego akurat ja?!”
Dopiero zaczyna powoli lubić smak ostrych potraw i piwa. Dopiero teraz zaczyna wiedzieć co to tolerancja, nie taka książkowa, ale prawdziwa, z życia, bo dopiero teraz poznaje ludzi, którzy z pozoru są dziwni i takich jeszcze nie znała.
Jest taki wiek, w życiu kobiety (u mężczyzn pewnie też, ale nie chce mi się w tej chwili akurat wnikać i mało mnie to obchodzi na tę sekundę), że fantazjuje na temat tego, co najgorszego mogłoby ją spotkać. I oczywiście oprócz gwałtu w piwnicy lub innych lochach (co oficjalnie leży na półce ‘najgorsze’, a w prywatnym zaciszu łóżka, chwilę przed snem zmienia miejsce na w „seksualne rządze, ale cicho!’)  siedzi „pokazanie się w miejscu publicznym nago.
I przychodzi taki czas, który bardzo szokuje, bo taka młoda koza myśli, że już do końca życia najgorszą rzeczą może być pokazanie tej nieszczęsnej cipki publicznie, że to dziewczę nagle zmienia całkowicie światopogląd. Nie nagle, to się dzieje, miesiącami, latami, ale w sumie uświadamia to sobie nagle.
Że ona wolałaby pokazać te cipkę, bo to nic wielkiego, nic bardzo wartościowego, niżeli powiedzieć, pokazać to co w niej siedzi, naprawdę. Bo miejsce skarbu się zamieniło. Cipka przestała być skarbem na rzecz głowy a głowa przestała być pusta na rzecz cipki, która im częściej i mocniej wypełniana, paradoksalnie stawała się bardziej pusta i mniej ważna.
Przychodzi czas, że skarby kryją się powyżej linii biustu.
Czyli: kiedy nie masz nic, skarbem jest cipka.
Kiedy masz coś, skarbem przestaje  być cipka.

Taki jest świat w którym żyjemy i takie są prawidła natury, która zatacza swój cykl i bieg od nowa i nowa w każdym kolejnym istnieniu.

foto niesamowity Jiri Ruzek. artysta pelna geba, Postac. czlowiek, ktory ma po co zyc a jego zycie ma wartosc. daje cos swiatu. daje siebie, swoja sztuke, swoja wizje i przede wszystkim: swoja energie.
wroclaw, a jakze!


czwartek, 9 października 2014

dumna nieduma.

duma wynikająca z przeświadczenia o wyjątkowości i byciu lepszym od innych to żadna duma.
taki stan ociera się lub już nawet współżyje o gardzenie innymi. pogarda to uczucie, którego duma nie zna. gdyby umiała gardzić to gardziłaby gardzeniem.

taka narcystyczna duma to przywara pawia. a jak pawiowi oberwiesz ogon to już dumny nie jest, tylko się chowa po kątach. duma się nie obnosi, bo duma nie ma potrzeby być widoczna. ona jest mocna i pewna i widzisz ją nawet jak masz zamknięte oczy.

duma to akceptacja siebie, świadomość tego kim się jest, świadomość tego, że za jakiś czas można być kimś innym, to akceptowanie innych, brak potrzeby wybaczania komukolwiek czegokolwiek- w wyniku nieznania stanu obrazy, duma to akceptowanie swojej biologii, swoich potrzeb, swoich słabości.

dumny człowiek potrafi przeprosić a nawet błagać o życie, kiedy jest do tego zmuszony. po takim akcie nie czuje się mniej dumny. to, że ktoś skomle nie znaczy, że jest niedumny i słaby. skomleć też trzeba umieć. taki co udaje dumnego nie zaskomle dla zasady, chociaż chce.

duma to nie tupanie nogą na znak niezgody i podnoszenie wysoko podbródka sycząc pod nosem 'phi!'

dumny człowiek nawet nagi i obsrany dalej pozostaje dumnym.

to człowiek, któremu nic nie można zabrać. urywając mu rękę nie zrobisz z niego kaleki.

duma jest jak snop gorącego światła. a małość ludzka jak ćmy, które łakną tego światła. i widząc takie gorące ciepło lecą w jego stronę. lecą żeby je zjeść, ukraść, w złych zamiarach z impetem uderzają w jego gorąco i płoną. a duma nawet nie zauważa, że oto kilka małych ciem rozbiło się na jej progu. nie dlatego, że gardzi, tylko dlatego, że jest ponad tym. i nawet bród tych ciem nie zostanie w pobliżu światła. czyste, nienaruszone po prostu jest. i świeci.

wiedza wiedza.

w gonitwie ku poznaniu, zrozumieniu, ci wielcy są w stanie zatracić nie tylko rozum ale i życie.
nie są to misje samobójcze, ale pełna akceptacja tego, że w wojnie, którą toczą sami ze sobą mogą polec i świadomość ta ich nie odstręcza, nie podnieca, ona po prostu jest wpisana w te wojnę.
wychodząc z potyczki z życiem nie czują satysfakcji, nie czują zdziwienia, to po prostu się dzieje.
jeżeli wiesz więcej, przekroczysz pewien pułap- nie możesz się już zatrzymać, pędzisz dalej, chcesz więcej, jeżeli z jakiegoś powodu musiałbyś przystanąć- świadomość tego, że marnujesz swój czas, swoją energię jest tak przytłaczająca, że zaczynasz zapadać się w sobie, więdniesz.
chęć wiedzy jest najpotężniejszą siłą. ci którzy jej nie zaznali nigdy tego nie zrozumieją i chwała im za to. będą siedzieć z boku i patrzeć na tych wielkich nazywając ich z pogardą wariatami a nawet nieudacznikami. nieświadomość jest bardzo wygodna, prosta i przyjemna. świadomość bywa zabójcza. zazwyczaj, ten kto ma bardzo mało w głowie bardzo boi się śmierci. a ten kto ma dużo w ogóle się nią nie przejmuje. ani się boi ani nie boi.
poznając coraz więcej, akceptujesz coraz więcej bo wiesz, że nie masz czasu mieć żali, nie masz czasu przystanąć i moralizować, poza tym wiesz, że przed tobą jeszcze miliony spraw, które w obliczu tych będą czymś większym, potężniejszym, więc to z czym właśnie się stykasz jest niczym. a nic nie zasługuje na przystanek. żegnasz się z tym i gnasz dalej. wiesz, że to wszystko jest stanem przejściowym, że żeby zobaczyć coś większego, najpierw musisz zobaczyć coś średniego, a żeby zobaczyć coś średniego, najpierw musisz zobaczyć coś małego. bywa, że to największe jest bliżej, nawet przed twoim nosem, ale jeżeli nie przejdziesz procesu nie rozpoznasz tego największego, możesz nawet uznać, że jest nic niewarte, możesz tym wzgardzić.
chęć poznania pcha do przodu, sprawia, że zapominasz o sobie, o bliskich, którzy przestają mieć znaczenie, a ty nie potrafisz mieć wyrzutów sumienia, bo miłość, przywiązanie w obliczu wiedzy są niczym. i ty już to wiesz.
żeby dowiedzieć się czegoś wartościowego często trzeba coś poświęcić, przecież gdyby tak nie było, wiedza ta byłaby ogólnodostępna i każdy zbierałby ją z ulicy (niektóre rzeczy są ogólnodostępne i nikt ich nie zbiera z ulicy.... wybory, wybory...) i ty nie boisz się tego poświęcenia. bo możliwość,  że coś zyskasz jest zbyt ważna i ekscytująca żeby zrezygnować. nie rozpatrujesz tego w kategoriach ofiary, to są dla ciebie tak oczywiste działania, że wykonujesz je poza swoją świadomością. machinalnie. żeby poznać żywioł, musisz weń wejść, nawet jeżeli urwie ci rękę. nie będziesz żałował, że to zrobiłeś, że gdyby nie to nadal miałbyś rękę. idziesz dalej szukać kolejnego żywiołu, ale już bez ręki. żałują tylko mali ludzie. bo żal to małe uczucie. płytkie.
nie myślisz o śmierci w kategorii porażki. porażką jest zrezygnowanie z próby dowiedzenia się, brak nowych informacji jest porażką, życie bez wiedzy jest porażką. życie bez wiedzy jest śmiercią. jeżeli zrezygnujesz wtedy umrzesz.
badasz świat, wsadzasz ręce w ogień, obserwujesz skórę schodząca z dłoni i cieszysz się poznając zapach palonej skóry, nowy poziom bólu, cieszysz się, że się smucisz i cieszysz się, że cię boli. gdyby nie to oparzenie, nie poznałbyś się z nowej perspektywy, nie wiedziałbyś czegoś o sobie do końca życia, byłbyś ignorantem i idiotą, który nie wie jak działa jego dłoń.
żeby poznać świat najpierw trzeba poznać siebie, wyeksplorować tak doszczętnie żeby stracić sobą zainteresowanie, a żeby stracić sobą zainteresowanie najpierw trzeba się sobą zafascynować i traktować jako obiekt do zbadania. odczłowieczyć się. żeby iść godnie przed świat musisz być pewny siebie, musisz znać się na wylot. musisz przestać mieć znaczenie. musisz chłonąć informację, ale nie możesz oceniać,  wartościować, bo robiąc to zamykasz coś w ramach i odcinasz dopływ światła i powietrza. na własną prośbę nie poznasz w pełni badanego obiektu bo narzucasz mu pewne cechy. musisz porzucić swoje upodobania, schematy kulturowe i społeczne. zresztą już dawno wiesz, że to tylko wymyślone na potrzeby słabych i dla nich normy, żeby wiedzieli jak żyć i nie udusili się własnym językiem.
świat jest fascynujący i kuszący, chcesz go badać, zjeść. marzysz o wielkim poznaniu, chcesz więcej i więcej i jesteś gotowy na wszystko żeby dowiedzieć się mocniej. Łatwo się rozczarować, łatwo polec w walce i w biegu o wiedzę. i wtedy nie ma już gdzie wracać, po co. ale to też jest nieważne. ty nie możesz się bać, bo strach jest ci nieznany. obietnica wiedzy go odpędza, ona cię kusi i prowadzi i sprawia, że czujesz się bezpiecznie.

środa, 8 października 2014

O jaa, taka intensywność, że naprawdę niewielu by to przeżyło. A ja przeżywam i czerpię pełnymi garściami. I wylewa mi się z tych garści i spada na dywan, ale nie pozwalam temu uciec! Ocieram w to stopy, lubieżnie, oblizując się i mlaskając. Za dobre rzeczy żeby dać im czmychnąć, nie oddam. Zostawiam sobie i zamykam w sobie.

TONY WARD, facet, który nie musi bać się konwenansów. niekwestionowany król seksu. w każdym wcieleniu męski, nawet całując drugiego faceta- nie  wierzę, że znalazłby się ktoś kto zarzuciłby mu brak męskości i niezwykłej, hipnotycznej siły przyciągania. i to obu płci. to facet, który przyprawia o drżenie nawet innych, heteroseksualnych mężczyzn. wprawia ich w stan euforii, podniecenia. przynajmniej ja tak go postrzegam. POSTAĆ.