niedziela, 19 kwietnia 2015

Wczorajszy dzień, jak każdy inny był oczywiscie surrealistyczny i dziwaczny. Czasami zastanawiam się czy ja w ogóle istnieję, żyję, czy to co się dzieje jest naprawdę, czy mi się nie śni, a jeżeli mi się śni to czy ma mniejszą wartość niż gdyby działo się poza światem snu? Dobra, nie wchodźmy w filozofowanie.

Najpierw surrealizm numer jeden. Zakupy w tesco. Ja w stanie agonalnym, cztery razy musiałam uciekać przed rodziną ze sklepu, na zewnątrz, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Paląc papierosy, no tak. To zaczerpnęłam, nie ma co.

Surrealizm numer dwa. Dom. Ja dalej w stanie agonalnym, jeszcze głębszym i czarniejszym, ledwo siedzę na dupie. Jest połowa rodziny w moim pokoju. Skąd się kurwa wzieli? Ja nie dam rady tak żyć. Co robią? Wypierdalają mi rzeczy z szaf. Zaczynają wywalać do śmieci  moje precjoza. Plastikowego Jezusa i Maryje. Kurwa!  Nie wytrzymałam. Zjebałam ich wszystkich, kurwy leciały na lewo i prawo, nawet dziadek usłyszał swoje.
Wyszli. Przyszedł J. Pomóc mi sprzątać. Oni nie mogli wchodzić, bo przeszkadzał mi sam ich widok.  Łażą, gadają, zamykają mi okno, chociaż jest duszno i nie ma czym oddychać, zasłaniają żaluzje żey zrobić z pokoju grobowiec. Przecież to chore. Okna powinny być szeroko otwarte, najlepiej wszystkie. A żalujzje w ogóle nie powinny istnieć. Szlag!
J. Pomógł. Ogarneliśmy ten syf. Jak na moje standardy- jest w chuj czystko. Kurwa,  żreć można z podłogi. Albo z dupy.

Surrealizm numer trzy: wyszliśmy z J. na impreze. Na koncert przeuroczego T. Bawiłam się świetnie. Byłam już w innym świecie, więc nie wiedziałam czy mi się zdaje, czy WSZYSCY się na mnie gapią i ruchają mnie wzrokiem. Okazało się że mi się nie wydawało. Rzeczywiście, byłam atrakcją numer jeden na imprezie. Co kogoś mijałam słyszałam "tak, to ona", "no o niej ci mówiłem", jak szłam do toalety lazło za mną stado samców. ja nie wiem o co chodzi, ale kurwa, nie mogłam się opędzić. wiem, że brzydka nie jestem, ale do chuja. aż dziw, że nikt mnie tak nie zgwałcił w kącie.
No i J. wpadł przeze mnie w tarapty. I to takie solidne, bo z drugim dnem, a nawet trzecim. Kurwa O.o Czy to się wydarzyło?
Motocykliści, coś. Ja jebie. Czy to był film? Nie czaję. Zgubiłam się we wczorajszym dniu, za dużo, nawet jak dla mnie.


I jeszcze Buka ma depresje. Więc muszę się nim zająć.





Archiwum bloga